Siesta Festival 2015-MARIZA

Bilety na Siesta Festival 2015-MARIZA

Siesta Festival 2015-MARIZA

Mariza

26.04.2015 19:00

Gdańsk(Pomorskie) - Filharmonia Bałtycka


 
MARIZA GWIAZDĄ SIESTA FESTIWAL 2015!
GDAŃSK, 26.04.2015, FILHARMONIA BAŁTYCKA
 
Największa gwiazda muzyki luzofońskiej na świecie
uświetni swym koncertem piąty, jubileuszowy Siesta Festival 2015!
 

To że Mariza odwiedzi Siesta Festival, to zwieńczenie kilku lat przygotowań
i konsekwentnej pracy popularyzującej muzykę o portugalskich korzeniach
w naszych słowiańskich sercach.
 
Mariza to niezaprzeczalna królowa fado, to międzynarodowa gwiazda, która od czasu koncertów ze Stingiem, swoich klasycznych i niemal rewolucyjnych płyt z własnymi interpretacjami fado, ze sławnym lizbońskim koncertem wydanym zarówno na płycie CD jak i DVD występuje już tylko na stadionach i w amfiteatrach dla wielotysięcznych tłumów miłośników jej talentu.
 
Siestowy koncert będzie wyróżniał się pod tym względem: gwiazda zaśpiewa
w kameralnej jak dla niej sali koncertowej Filharmonii Bałtyckiej 26/04/2015 r. o godzinie 19:00. Będziemy mieli Ją na wyciagnięcie ręki, będziemy mogli podziwiać Jej każdy oddech, dźwięk, frazę, ale i gest. Mając
w pamięci wielkość Jej talentu i sławy, będziemy niemalże w lizbońskiej tawernie z najlepszymi przyjaciółmi na recitalu Marizy zorganizowanym tylko dla nas - będziemy mogli o tym opowiadać dzieciom, wnukom i znajomym:
MARIZA W GDAŃSKU NA SIESTA FESTIVAL 2015!
 
Bilety w ebileterniach (eventim, ticketpro), w salonach EMPiK
i w MediaMarkt
 
Więcej informacji:
Maciej Farski
tel: +48 603 132 192 maciej@siestafestival.pl
WWW.siestafestival.pl
a także Facebook: Siesta Festival
 
 
 
 
 
Mariza slowami Marcina Kydryńskiego
 
Diva, symbol, legenda, muzyczna skandalistka i prowokatorka, prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalna i uwielbiana artystka muzyki świata w XXI wieku.
 
        Od czasów Amalii Portugalia nie doświadczyła podobnego szczęścia
i nawet literacki Nobel dla Saramago nie znaczył tak wiele dla mieszkańców dawnej Luzytanii, jak ponowne odkrycie przez cały świat muzyki fado. A za to odpowiedzialna jest ta jedna dziewczyna. Urodzona w rodzinie portugalskiego kolonizatora i afrykańskiej matki, w Lorenco Marques, dzisiejszym Maputo, stolicy Mozambiku.
 
        Gdy po wyzwoleńczej wojnie, wraz z tysiącami uchodźców wrócili do Lizbony, rodzice Marizy zamieszkali w Mourarii. To jedna z najstarszych dzielnic miasta, bliźniacza słynnej Alfamie po drugiej stronie wzgórza. Kolebka lizbońskiego fado. W małej tawernie, którą prowadzili rodzice, Mariza słuchała tej muzyki po raz pierwszy. Fernando Mauricio, „Król Fado Mouraria” był częstym gościem i nierzadko śpiewał do niej i dla niej. Zachowały się fotografie Marizy z jej pierwszych prób wokalnych w tawernie: chudziutka Mulatka
z gęstym, czarnym afro.
 
        Jeśli chcesz grać mazurki Chopina, wiesz, dokąd pójść, czego i jak się uczyć. Nie istnieją jednak szkoły fado. Czy raczej: szkołą jest tawerna, jest życie, jest ulica. Młoda pieśniarka szybko zaczęła zwracać uwagę mocnym głosem, charyzmą, urodą. Barwą, frazą, odmiennością. Jej pierwszy album, „Fado em Mim” pojawił się u progu nowego tysiąclecia i stał się przełomem.
W jej życiu i w historii muzyki portugalskiej. Zaproszona na festiwal Womad Mariza ruszyła w świat by od razu pojawić się na największych estradach: Hollywood Bowl, w Central Parku, w Royal Festival Hall. Radio BBC wybrało ją Artystką Roku w muzyce świata. Nagrała ze Stingiem duet na Olimpiadę
w Atenach w 2004. Wciąż miała w repertuarze kilka pieśni Amalii, lecz wykonywała je w sposób tak własny i oryginalny, że nikt nie mógł zarzucić jej łatwych imitacji. Do jednego z nieznanych tekstów Amalii muzykę napisał młody kompozytor Tiago Machado i wkrótce ten utwór: „O Gente de Minha Terra” stał się kamieniem milowym, być może najważniejszym w karierze Marizy. Do dziś kończy nim każdy koncert wchodząc w publiczność, między rzędy amfieteatrów.
 
        Nie ma na Ziemi słynnej sali, w której nie słuchano by z miłością jej głosu. Od Carnegie Hall po Operę w Sydney, od paryskiej Olimpii po Teatro Albeniz w Madrycie. W Lizbonie wziął ją pod swe opiekuńcze skrzydła Carlos do Carmo, największy spośród żyjących Mistrzów, potwierdzając swoim autorytetem wielkość młodej artystki. Jej styl - nie tylko wokalny - lecz także sceniczny wizerunek, uczynił Marizę najbardziej rozpoznawalną spośród pieśniarek fado.
 
        Trzeba jednak powiedzieć, że nie przyjęto jej bezkrytycznie w skostniałym, zawistnym środowisku. Po jej płycie „Transparente” i kolejnej: „Terra”, które
w Sieście zaliczyliśmy do naszych najcenniejszych muzycznych doświadczeń
w ogóle -  mnożyły się oskarżenia o zdradę czystości gatunku.
O sprzeniewierzenie ideałów, sprzedanie się. Bo jakże to: święta muzyka Portugalii nagle skundlona w żarliwych splotach z wrogim flamenco w duecie
z Buiką? Jakże: nowe formy, w orkiestrowych aranżacjach z podtekstem bossa novy? Skąd te wszystkie „zbędne” kolory? Ivan Lins komponujący fado?  Żarty! Jakieś trąbki? I czemu ma służyć mariaż fado z prowincjonalną muzyczką kabowerdyjskich rybaków?
 
        Odpowiedzią Marizy był album „Fado Tradicional” i wielki koncert
w lizbońskim Coliseu, najsłynniejszej sali kraju, przed całym skłóconym wewnętrznie światkiem fadistów. Sięgnęła po stare pieśni, udowadniając, że jak mało kto w historii potrafi odnaleźć własny głos we wszystkich żelaznych zasadach tego ściśle skodyfikowanego gatunku. Czy przekonała strażników niepodważalnych wartości, trudno powiedzieć. Oni zazwyczaj umierają
w przeświadczeniu, że posiadają jedyną prawdę. Ale świat raz jeszcze pokochał, tym razem tradycyjne, zrealizowane w klasycznym trio, formy muzyki fado.
 
        W tym czasie Mariza wyszła ponownie za mąż, po trudnej ciąży podczas której całkowicie wycofała się z życia koncertowego urodziła chłopca i nadała mu imię Martim, a podwójnym albumem „Best Of” podsumowała swój pierwszy, „młodzieńczy” etap.
 
        Wróciła na sceny świata niedawno, uważnie dobierając miejsca, w których wystąpi. Jej honoraria są porównywalne z wielkimi gwiazdami muzyki popularnej. Zazwyczaj pojawia się zatem w salach dla wielotysięcznej publiczności. Szansa na bliskie spotkanie z Marizą we wnętrzu tak intymnym jak sala Filharmonii na Ołowiance jest bez precedensu w ostatnich latach.
 
        Osobiście, po blisko czterdziestu latach rozmaitych koncertowych przeżyć na wielu kontynentach, myślę, że każde spotkanie z Marizą należy do najmocniejszych, niezapomnianych, najpiękniejszych wspomnień. To jest doświadczenie porównywalne z nurkowaniem w głębinach oceanów, wędrówką  na wielbłądach przez Saharę, wejściem na Kilimanjaro, pierwszym lądowaniem nocą nad Manhattanem. To jest doświadczenie, które zmienia człowieka. Każdemu spośród tych, którzy zobaczą Marizę na Siesta Festivalu po raz pierwszy - zazdroszczę. A sam, który znam ją tyle lat i widziałem tak wiele razy - cieszę się na ten koncert, jak dziecko na Wigilię.
 
        Do zobaczenia. Pozostańmy wszyscy w dobrym zdrowiu do końca kwietnia, tego życzę Siestowiczom na Nowy Rok.
 
 
 



Powiązane