Recenzja

29-04-2009-19:54:56

AC/DC - "Black Ice"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

AC/DCjak wino - im starsi, tym lepsi. Kto wątpi w to stwierdzenie, niech włączy sobie "Black Ice" i na godzinę odetnie od świata.

Ponad osiem lat oczekiwania na nowy album legendarnej (czy to nie za mało powiedziane?) australijskiej formacji, budziło obawy - czy oni jeszcze potrafią? Czy gitary wciąż będą miały moc, perkusja będzie rozsadzała uszy, a melodie zapadną w pamięć? Czy grupa, która potrafiła połączyć dwa światy - artystycznego sukcesu i wielkiego komercyjnego triumfu, ma w sobie wciąż ogień?

Już pierwsze kawałki z płyty "Black Ice" pozwalają na stwierdzenie - jest dobrze! Nie ma tutaj co prawda singli, które staną się kolejnymi evergreenami, ale czy to dla fanów powód do smutku? Raczej nie. Dużo ważniejszy jest fakt, że na najdłuższym krążku w historii zespołu wszystko brzmi równo i trudno znaleźć jakiś słabszy moment. Genialna producencka robota Brendana O'Briena, połączona z wysoką formą przede wszystkim Angusa Younga i Briana Johnsona, zaowocowały dziełem dzikim, hałaśliwym, a przy tym cudownie melodyjnym.

Są grupy, które nagrywają kolejny raz taką samą płytę, ale tylko tym drażnią. Jest też AC/DC, które w oparciu o sprawdzone patenty i swoje charakterystyczne brzmienie, nagrywa kolejną płytę, której należy głośno przyklasnąć.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!