Recenzja

24-11-2015-05:13:54

Adele - "25"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nowa płyta Adele jest jak wytworna restauracja czy ekskluzywny hotel - nieskazitelna. Wbrew pozorom to wada.

Od razu trzeba zaznaczyć, że "25" wypełniają wspaniałe piosenki. Idealnie skrojone, elegancko wyprodukowane, pięknie zaśpiewane. Każdy dźwięk na swoim miejscu, każda nuta równo w rządku za kolejną. Adele daje emocje, szczere, prawdziwe, ale jednak trzymane na wodzy. Nie ma tu tak silnego przekazu jak na "21", goryczy, żalu, gniewu, co wynika z faktu, że Angielka po prostu pewne rzeczy ma za sobą. Dominują delikatny smutek, melancholia, które w połączeniu z fortepianem i hollywoodzkimi smykami, czasem akustyczną gitarą dają klasyczne, standardowe ballady. Ładne, bezbłędne i zupełnie nieporuszające.

Każdy z numerów ma szansę zostać wielkim hitem, wszystkie bez wyjątku nadają się do radia i żaden nie wyróżnia się czymś nadzwyczajnym. Adele odznaczyła swój styl wyłącznie w kwestii wokalnej, bo nie sposób pomylić jej z kimś innym i trzeba oddać 27-latce, że potrafi budować dramaturgię. Muzycznie natomiast jej piosenki znajdują się gdzieś pomiędzy U2 a Whitney Houston czyli w największym, najbezpieczniejszym, nieinwazyjnym mainstreamie.

Trzeci longplay brytyjskiej gwiazdy ma po prostu być bestsellerem. Ma sprzedawać się w milionach, a pochodzące z krążka numery mają zapełniać ramówki. Jeszcze więcej ludzi kompletnie nieinteresujących się muzyką ma wiedzieć, kim jest Adele. Nie ma w tym nic złego. Dostajemy wszak pop najwyższej jakości. Dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, a przy tym stworzony z sercem. Ja jednak zamiast wytwornych restauracji czy ekskluzywnych hoteli wolę klimatyczne pizzerie i przytulne kwatery. Niech czasem czegoś braknie, coś zaskrzypi, zazgrzyta. Perfekcja nie zawsze gwarantuje niezapomniane doznania.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: adele