Recenzja

25-07-2016-14:40:09

Rage - "Devil Strikes Again"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Niełatwo zachować świeżość muzyki, kiedy jest się na scenie ponad 30 lat. Peter "Peavy" Wagner wie jednak, jak to robić, co przekonująco udowodnił na 22. studyjnym albumie Rage.

Wydawało się, że wszystko jest dobrze, pozycja ugruntowana, styl zakorzeniony mocno w umysłach fanów, z uwagi na bliskie związki wirtuoza gitary Victora Smolskiego z muzyką klasyczną, właśnie nią naznaczony. Może i Rage od jakiegoś czasu nie nagrywał płyt wspaniałych, ale zawsze było na nich coś ciekawego do posłuchania. Co więcej, mam wrażenie, że nie tylko we mnie, lecz również u wielu bardziej zagorzałych fanów zespołu narodziło się przekonanie, iż skład ze Smolskim i Andre Hilgersem jest tym wcieleniem, które przetrwa do końca. Okazało się, że tak się nie stanie. Obu muzyków już nie ma w Rage, a dlaczego, tego pewnie prędko się nie dowiemy. Peavy nie pierwszy raz musiał się zmierzyć z tym, że trzeba odbudować personalnie kapelę oraz przede wszystkim dać miłośnikom melodyjnego thrashu dowód, że zespołu na straty spisywać nie wolno. Po raz kolejny sympatyczny Niemiec udowodnił, że walczyć trzeba do końca i on to potrafi znakomicie.

"The Devil Strikes Again" to znaczący tytuł. Znacząca jest też okładka płyty. Prosta w kompozycji i kolorystyce. Jakby Wagner mówił nam, że jednak najlepsze w życiu jest to, co prostsze. Posiłkując się dwójką nowych nabytków, stacjonującym w Belgii Wenezuelczykiem Marcosem Rodriguezem (gitara) oraz niemieckim Grekiem Vassiliosem "Luckym" Maniatopoulosem, odchudził muzykę Rage z nadętych aranżacji, powiązań z klasyką, patosu, proponując w zamian uproszczony, melodyjny thrash metal, jaki niemiecka formacja tworzyła w latach 90. Pozostało ładne śpiewanie na głosy, sporo urokliwych melodii. Peavy dodał jednak do całości więcej ognia, agresji, zadziorności. Diabeł faktycznie uderzył z większą siłą niż w ostatnich paru latach. Najważniejsze jest chyba to, że z płyty bije radość z grania, przyjemna energia. Czuć wyraźnie, że tych facetów cieszy wspólne tworzenie muzyki. Aż tak dobrze udawać chyba nie można. Abstrahując od czynników pozamuzycznych, trzeba zaznaczyć, że "The Devil Strikes Again" to również kilka naprawdę świetnych kompozycji melodyjno-thrashowej proweniencji. "Back On Track", "Deaf Dumb And Blind", utwór tytułowy, "Times Of Darkness" czy "The Dark Side Of The Sun" to kawał naprawdę solidnego grania, którego słucha się przemiło. Nie ma tu może kandydatek na evergreen typu, dajmy na to, "From The Cradle To The Grave", lecz jest to granie dużego kalibru. Wyobraźnia podpowiada mi, że na żywo każda kompozycja z 22. płyty sprawdzi się wyśmienicie. Niezmienny składnik kapeli to oczywiście charakterystyczny wokal Wagnera. Brzmienie zaś ewoluowało. Sam Peavy dodał mu surowości, większej naturalności, a udział Dana Swanö w miksach i mastering też na pewno pomógł, bo Szwed to spec z wysokiej półki.

Jeśli ktoś tęsknił za dawnym, bardziej thrashowym Rage, doczekał się jego powrotu. Niemieckie trio bardzo przyjemnie zaskakuje. Czasami jednak prawdą jest, że nie ma ludzi niezastąpionych, a najważniejsze są pomysłowość i niezłomność w dążeniu do celu.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: rage