Aktualności

10-12-2018-13:21:00

42 lata… - Queen – „A Day at the Races”

Okładka albumu

Podziel się na facebooku!

Po wielkim sukcesie albumu „A Day at the Opera” i pochodzącego z niego singla „Bohemian Rhapsody” wiadomo było, że następne dzieło Queen będzie porównywane do poprzednika. Zespół wyszedł naprzeciw tym tendencjom, z premedytacją nazywając album podobnie i zdobiąc go podobną szatą graficzną. „A Day at the Races” od pierwszej chwili nie pozostawiał złudzeń – to kontynuacja.

Podobnie jak w przypadku poprzednika, nazwę zaczerpnięto z filmu braci Marx, co sugerowało to samo źródło inspiracji. Sami muzycy podchodzili do albumu jak do kontynuacji do tego stopnia, że ich zdaniem oba albumy mogłyby ukazać się jednocześnie. Tym bardziej, że materiał w dużej części został napisany w tym samym czasie, co piosenki, które trafiły na „A Day at the Opera”.

Sesje nagraniowe rozpoczęły się zaraz po zakończeniu trasy promującej poprzedni album. Zespół rozpoczął pracę w studiu w lipcu 1976 roku. Muzycy nagrywali w trzech studiach: The Manor, Wessex i Sarm East. W listopadzie wszystkie ścieżki były już nagrane. Tym razem członkowie zespołu po raz pierwszy samodzielnie podjęli się obowiązków producenta, tym samym rezygnując z usług Roya Thomasa Bakera, odpowiedzialnego za brzmienie poprzednich czterech albumów. W studiu towarzyszył im inżynier dźwięku Mike Stone.

Piąty album studyjny Queen, „A Day at the Races”, miał swoją oficjalną premierę w Wielkiej Brytanii 10 grudnia 1976 roku nakładem EMI. Premiera w Stanach Zjednoczonych odbyła się tydzień później nakładem Elektra Records. Album został generalnie dobrze przyjęty, chociaż wielu recenzentów nie szczędziło słów krytyki. Zdawali się oni nie pojmować i nie potrafić znieść tego, z jaką łatwością Queen tworzy przeboje, jednocześnie sprawnie żonglując konwencją, oblekając kompozycje w wymyślne partie instrumentalne i wyrafinowaną produkcję. Fani byli zachwyceni, co przełożyło się na duży sukces komercyjny, przypieczętowany publikacją aż pięciu singli – najwięcej jak dotąd w dyskografii Queen.

Album otwiera energetyczny singiel „Tie Your Mother Down”. Zanim dochodzi do eksplozji prawdziwego gitarowego hard rocka, napięcie podnosi epickie, instrumentalne intro, składające się z dwóch wymyślnych części. W pierwszej z nich odzywają się tradycyjnie nagrane wielościeżkowo gitary Briana Maya. Druga partia jest już bardziej nietypowa, szybko dając do zrozumienia, że chociaż Queen wypracowali już własny styl, nadal stać ich na intrygujące eksperymenty brzmieniowe. Nieco psychodelicznie brzmiące partie organów, służące za drugą część intra, powstały dzięki wykorzystaniu tzw. efektu tonu Sheparda. Wywołuje ono u słuchacza poczucie wsłuchiwania się w nachodzące na siebie, stale zwiększające częstotliwość dźwięki, podczas gdy w rzeczywistości mamy do czynienia z cały czas tą samą rozpiętością tonalną. Podobnej sztuczki użyli wcześniej chociażby znacznie bardziej kojarzeni z psychodelicznymi eksperymentami dźwiękowymi muzycy zespołu Pink Floyd. Queen wspomniane partie puścili od tyłu, dodatkowo wzmacniając niezwykły efekt. Sekwencja ta pojawia się na albumie ponownie, jako outro ostatniego utworu „Teo Torriatte”. Muzycy chcieli w ten sposób spiąć całość klamrą.

Po jednominutowym intrze, zabierającym słuchacza w podróż przez ciekawe instrumentalne brzmienia, rozpoczyna się właściwa część utworu, czyli czysty hard rock oparty na porywającym, galopującym riffie gitarowym. To jeden z najbardziej charakterystycznych utworów, który na stałe zagościł w koncertowym repertuarze. May napisał go jeszcze w czasach przed powstaniem Queen, gdy przebywał na Teneryfie w 1968 roku. Pracował wówczas nad doktoratem z astronomii. Pewnego poranka obudził się, chwycił za gitarę hiszpańską, zagrał riff i spontanicznie zaśpiewał żartobliwe słowa „tie your mother down” („zwiąż swoją matkę”). Zamiarem autora było stworzenie bardziej „poważnych” słów do utworu w późniejszym czasie. Jednak Freddie Mercury zachęcał go, by pozostawić oryginalne słowa w finalnej wersji piosenki i oprzeć na nich pozostałą część tekstu. Zapytany o niego w trakcie wywiadu dla Capital Radio w 1976 roku Freddie tłumaczył sprawę tak: To piosenka napisana przez Maya, nie wiem dlaczego. Może był w jednym ze swoich zjadliwych nastrojów. Myślę, że próbuje przebić moje „Death on Two Legs”. „Tie Your Mother Down” jako singiel doczekał się także teledysku, w którym wykorzystano materiał filmowy z koncertu.

Drugi utwór zabiera słuchacza w zupełnie inne klimaty. „You Take My Breath Away” to miłosna ballada, z Freddiem klasycznie zasiadającym na stołku przy fortepianie. Utwór otwiera Mercury śpiewający acapella. Po kilku sekundach nachodzą na siebie liczne wielogłosowe partie harmoniczne. Do Freddiego i fortepianu dołącza po pewnym czasie May i jego wielościeżkowe zagrywki gitarowe, co ciekawe jednak, brak tutaj jakiegokolwiek udziału sekcji rytmicznej.

„Long Away” to kompozycja napisana i zaśpiewana w całości przez Briana Maya. Ten lekki utwór utrzymany w stylistyce klasycznego amerykańskiego rocka został wybrany na singiel, chociaż na tle pozostałych piosenek na albumie nieco brakuje mu wyrazistości. Wyróżnia go jedynie instrument, jakiego użył Brian grając podkład pod zwrotkami – mowa o dwunastostrunowej gitarze, po którą muzyk sięgał stosunkowo rzadko.

„The Millionaire Waltz” to utwór nawiązujący do stylistyki musicalowej i kabaretowej. Można w nim odnaleźć podobne elementy co w „Bohemian Rhapsody”. Zespołowi udało się jednak trzymać z dala od kopiowania samych siebie i jest to dzieło o zdecydowanie innym charakterze. Jego charakter jest bardziej pastiszowy. Chociaż główne „skrzypce” (a raczej – fortepian) gra tu ponownie Freddie, na uwagę zasługuje świetna partia basu wchodząca w pewnego rodzaju dialog z wiodącymi klawiszami. Zwyczajowo duże wrażenie robią wokale przewodnie i wstawki harmoniczne. Całość okazjonalnie przerywają wielowarstwowe frazy gitarowe, wymyślnie akcentujące wątek przewodni. Po pewnym czasie wchodzi szybka partia z perkusją riffami, co przywodzi na myśl podobny fragment w „Bohemian Rhapsody”. Tutaj jednak zanim rzecz zdąży się na dobre rozkręcić, zostaje szybko przerwana humorystyczną wstawką i powraca do części walcowej, przyozdobionej wielościeżkową solówką na gitarze.

„You and I” wyszło spod ręki Johna Deacona. Jest to dosyć przeciętna piosenka, nie dorastająca do pięt wielkim dziełom Mercury’ego i Maya.

„Somebody to Love” to największy hit na albumie, jeden z największych singli w dorobku grupy i koncertowy przebój. Utwór o dużym rozmachu, w którym na upartego można ponownie odnaleźć pewne nawiązania do „Bohemian Rhapsody”. Partie wokalne zaaranżowano w stylu gospel. Kombinację głosów Freddiego, Briana i Rogera nałożono na siebie, by osiągnąć efekt stuosobowego chóru. Utwór jest zainspirowany Arethą Franklin – wspominał Roger w rozmowie z „Circus Magazine” w 1977 roku. Freddie był w nią mocno wkręcony. Staraliśmy się utrzymać utwór w luźnym stylu, w atmosferze gospel. Myślę, że to najbardziej swobodny kawałek, jaki kiedykolwiek zrobiliśmy. Freddie często później powtarzał, że to jedna z jego ulubionych kompozycji Queen. Teledysk do utworu składał się z zainscenizowanej sesji nagraniowej w studio Sarm East oraz ujęć z koncertu w Hyde Parku we wrześniu 1976 roku.

„White Man” to kolejna kompozycja Maya. Tym razem przykuwa uwagę jako najcięższy utwór na płycie – jest powolny i oczywiście mocno gitarowy. Ciężkości muzyki towarzyszy ciężki tekst traktujący o ciemiężonych przez kolonistów natywnych mieszkańcach Ameryki.

„Good Old-Fashioned Lover Boy” to kolejna popisówka wokalna Freddiego, pełna charakterystycznych nakładek wokalnych. W ich nagraniu gościnnie wziął udział Mike Stone – inżynier dźwięku. Ten kolejny utrzymany w konwencji pastiszu utwór został także wybrany na singiel.

„Drowse” to kompozycja autorstwa Rogera Taylora, także przez niego zaśpiewana. Podobnie jak „You and I”, przeciętna piosenka na tle reszty.

Ostatnią kompozycją na „The Day at the Races” jest „Teo Torriatte (Let Us Cling Together)”. Utwór wyróżnia się przede wszystkim zaśpiewaną po japońsku znaczną częścią tekstu. Był to ukłon Queen w kierunku japońskich fanów, którzy powitali ich histerycznie podczas wizyty w Japonii w trakcie trasy. Lokalny chór japoński śpiewa ostatni refren. Singiel został wydany ekskluzywnie w Japonii.

Trasa promująca „The Day at the Races” rozpoczęła się w styczniu 1977 roku w Stanach Zjednoczonych, a skończyła w czerwcu dwoma koncertami w hali Earls Court w Londynie.

Album jest najlepszym świadectwem szczytowej formy Queen w połowie lat 70-tych. W ciągu zaledwie kilku miesięcy muzycy stworzyli kolejną wybitną kolekcję zróżnicowanych stylistycznie utworów, z których wiele uznano nie tylko za jedne z najlepszych w dorobku zespołu, ale także za część kanonu muzyki rockowej.

Tracklista:

1. „Tie Your Mother Down”

2. „You Take My Breath Away”

3. „Long Away”

4. „The Millionaire Waltz”

5. „You and I”

6. „Somebody to Love”

7. „White Man”

8. „Good Old-Fashioned Lover Boy”

9. „Drowse”

10. „Teo Rorriatte (Let Us Cling Together)”

źródło: Tymoteusz Kociński / koncertomania.pl
10-12-2018-13:21:00

Podziel się na facebooku!

TAGI: queen