FESTIWAL MUZYKA W RAJU | PARADYŻ 2019
FESTIWAL MUZYKA W RAJU | PARADYŻ 2019
różni wykonawcy
19.08.2019 19:00
Gościkowo(Lubuskie) - Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej w Gościkowie-Paradyżu
Festiwal „Muzyka w Raju” od samego początku jest w pewnym stopniu ofiarą swojej nazwy. Trzeba nieskromnie przyznać, że nazwa się nam udała. Dzisiaj ma bardzo konkretny desygnat, zainteresowani wiedzą, co oznacza i co się za nią kryje, ale dwadzieścia lat temu wcale nie było to takie oczywiste.
Na Ziemi Lubuskiej nie wszyscy tłumaczyli sobie słowo „Paradyż” jako „raj”. Dla tych, którzy je w ogóle kojarzyli była to zwyczajowa nazwa seminarium duchownego albo alternatywna nazwa geograficzna dla połączonych ze sobą wsi Gościkowo i Jordanowo.
Wymyślając nazwę dla festiwalu wpadałem w coraz większą rozpacz, ponieważ chciałem, żeby z jednej strony mówiła wprost, że jest to festiwal muzyki dawnej, a po drugie, że jest to festiwal, który odbywa się w bardzo konkretnej lokalizacji. Nie zachowały się moje notatki z propozycjami nazw festiwalu i nie chcę ich tutaj odtwarzać z zawodnej pamięci. Natomiast nie mam kłopotu z przywołaniem momentu, kiedy w desperacji powiedziałem sobie, dlaczego nie ma to być po prostu muzyka w Paradyżu, czyli muzyka w Raju. W tym momencie słowo „raj” było dla mnie wyłącznie tłumaczeniem łacińskiego „paradisus”.
Tak było bardzo krótko, bo już pierwsze pytanie, z jakim zwrócił się do mnie dziennikarz w związku z nową inicjatywą, dotyczyło rajskości wydarzenia, a przede wszystkim miejsca. „Co sprawia, że Paradyż jest rajem dla muzyki?” brzmiało ta zdecydowanie tautologiczna kwestia.
Od tego momentu w tym i w wielu innych wariantach słyszałem je dziesiątki i setki razy. W końcu nauczyłem się też odpowiadać na nie za każdym razem trochę inaczej, tworząc w ten sposób swoistą koncepcję „raju muzycznego” i ekstrapolując ją w końcu z Paradyża na całą Ziemię Lubuską czego dźwiękowym ucieleśnieniem stał się ostatecznie cykl koncertowy „Przedsionek Raju”. Tutaj, jak się okazało, nawiązałem zupełnie nieświadomie do tradycji, która w ten sposób kazała nazywać kościół w Jordanowie (vestibulum paradisii).
Teraz wypadałoby tę filozofię raju wyłaniającą się z niezliczonych reakcji na pytania dziennikarzy wyłożyć. Nie jest to może specjalnie trudne, bowiem niczego szczególnie oryginalnego nie wymyśliłem. Po prostu relacjonowałem punkt po punkcie, z roku na rok to wszystko, co się w Paradyżu działo, o czym rozmawialiśmy w swoim zamkniętym kręgu i co uznawaliśmy za wyjątkowe, czyli nie z tej ziemi, a więc w domyśle rajskie.
W tej myślowej konfabulacji raj ma swoje konkretne położenie geograficzne i kształt materialny. Pod tym względem jesteśmy blisko wyobrażeń średniowiecznych. Jest założenie klasztorne, pięknie położone w dolinie Paklicy, na które składa się bryła klasztoru połączona z kościołem oraz inne zabudowania otoczone murem, w obrębie którego rozpościera się wielki ogród oraz niewielki park. Kościół ma wspaniałą akustykę, chociaż potrafi płatać figle. W zasadzie nic, czego nie byłoby w podobnych założeniach w setkach innych miejsc na świecie.
Kiedy wejdziemy do wnętrza budynku w czasie trwania festiwalu zrozumiemy, dlaczego tak wielu muzyków uważa to miejsce za wymarzone. Co prawda nie jest w żaden sposób przystosowane do muzyki, ale muzyka łatwo się do niego przystosowała, na przykład anektując sale wykładowe i zamieniając je w sale do prób. Wszyscy mieszkają w tym samym miejscu, w tym samy miejscu spożywają posiłki, kiedy potrzebują chwili wyciszenia idą do swojego pokoju albo na spacer. Nikt im w tym nie przeszkadza, a przeciwnie wszyscy im w tym pomagają. To wszystko. Zapowiadałem, że będzie banalnie.
Może więc to wcale nie jest raj tylko promocyjny zabieg utrwalający wizję czegoś niecodziennego, niemal nieosiągalnego. Właśnie o to chodzi, dla muzyków te proste sprawy, możliwość poświęcenia się wyłącznie pracy, nie tracenie czasu na przejazdy, spokój i poczucie bezpieczeństwa, które dają ludzie, jakimi są otoczni, to w dzisiejszym świecie profesjonalnej muzyki rzadkość tak wielka, że rajska metafora przyjmowana jest przez artystów jako wyjątkowo trafne opisanie realiów Paradyża.
W tych ramach może toczyć się swobodnie dramatyczny proces tworzenia muzyki, nierzadko pełen napięć, konfliktów, pojednań, małych depresji i wielkich euforii. W muzycznym raju musi być bowiem trochę miejsca na piekło i na czyściec. Tutaj nasz raj nie przypomina już średniowiecznego.
Teraz w poszukiwaniu, a może tworzeniu, raju wyruszamy też w inne miejsca Ziemi Lubuskiej. Może to doświadczenie uczyni naszą koncepcję rajskości mniej banalną.
Cezary Zych
Na Ziemi Lubuskiej nie wszyscy tłumaczyli sobie słowo „Paradyż” jako „raj”. Dla tych, którzy je w ogóle kojarzyli była to zwyczajowa nazwa seminarium duchownego albo alternatywna nazwa geograficzna dla połączonych ze sobą wsi Gościkowo i Jordanowo.
Wymyślając nazwę dla festiwalu wpadałem w coraz większą rozpacz, ponieważ chciałem, żeby z jednej strony mówiła wprost, że jest to festiwal muzyki dawnej, a po drugie, że jest to festiwal, który odbywa się w bardzo konkretnej lokalizacji. Nie zachowały się moje notatki z propozycjami nazw festiwalu i nie chcę ich tutaj odtwarzać z zawodnej pamięci. Natomiast nie mam kłopotu z przywołaniem momentu, kiedy w desperacji powiedziałem sobie, dlaczego nie ma to być po prostu muzyka w Paradyżu, czyli muzyka w Raju. W tym momencie słowo „raj” było dla mnie wyłącznie tłumaczeniem łacińskiego „paradisus”.
Tak było bardzo krótko, bo już pierwsze pytanie, z jakim zwrócił się do mnie dziennikarz w związku z nową inicjatywą, dotyczyło rajskości wydarzenia, a przede wszystkim miejsca. „Co sprawia, że Paradyż jest rajem dla muzyki?” brzmiało ta zdecydowanie tautologiczna kwestia.
Od tego momentu w tym i w wielu innych wariantach słyszałem je dziesiątki i setki razy. W końcu nauczyłem się też odpowiadać na nie za każdym razem trochę inaczej, tworząc w ten sposób swoistą koncepcję „raju muzycznego” i ekstrapolując ją w końcu z Paradyża na całą Ziemię Lubuską czego dźwiękowym ucieleśnieniem stał się ostatecznie cykl koncertowy „Przedsionek Raju”. Tutaj, jak się okazało, nawiązałem zupełnie nieświadomie do tradycji, która w ten sposób kazała nazywać kościół w Jordanowie (vestibulum paradisii).
Teraz wypadałoby tę filozofię raju wyłaniającą się z niezliczonych reakcji na pytania dziennikarzy wyłożyć. Nie jest to może specjalnie trudne, bowiem niczego szczególnie oryginalnego nie wymyśliłem. Po prostu relacjonowałem punkt po punkcie, z roku na rok to wszystko, co się w Paradyżu działo, o czym rozmawialiśmy w swoim zamkniętym kręgu i co uznawaliśmy za wyjątkowe, czyli nie z tej ziemi, a więc w domyśle rajskie.
W tej myślowej konfabulacji raj ma swoje konkretne położenie geograficzne i kształt materialny. Pod tym względem jesteśmy blisko wyobrażeń średniowiecznych. Jest założenie klasztorne, pięknie położone w dolinie Paklicy, na które składa się bryła klasztoru połączona z kościołem oraz inne zabudowania otoczone murem, w obrębie którego rozpościera się wielki ogród oraz niewielki park. Kościół ma wspaniałą akustykę, chociaż potrafi płatać figle. W zasadzie nic, czego nie byłoby w podobnych założeniach w setkach innych miejsc na świecie.
Kiedy wejdziemy do wnętrza budynku w czasie trwania festiwalu zrozumiemy, dlaczego tak wielu muzyków uważa to miejsce za wymarzone. Co prawda nie jest w żaden sposób przystosowane do muzyki, ale muzyka łatwo się do niego przystosowała, na przykład anektując sale wykładowe i zamieniając je w sale do prób. Wszyscy mieszkają w tym samym miejscu, w tym samy miejscu spożywają posiłki, kiedy potrzebują chwili wyciszenia idą do swojego pokoju albo na spacer. Nikt im w tym nie przeszkadza, a przeciwnie wszyscy im w tym pomagają. To wszystko. Zapowiadałem, że będzie banalnie.
Może więc to wcale nie jest raj tylko promocyjny zabieg utrwalający wizję czegoś niecodziennego, niemal nieosiągalnego. Właśnie o to chodzi, dla muzyków te proste sprawy, możliwość poświęcenia się wyłącznie pracy, nie tracenie czasu na przejazdy, spokój i poczucie bezpieczeństwa, które dają ludzie, jakimi są otoczni, to w dzisiejszym świecie profesjonalnej muzyki rzadkość tak wielka, że rajska metafora przyjmowana jest przez artystów jako wyjątkowo trafne opisanie realiów Paradyża.
W tych ramach może toczyć się swobodnie dramatyczny proces tworzenia muzyki, nierzadko pełen napięć, konfliktów, pojednań, małych depresji i wielkich euforii. W muzycznym raju musi być bowiem trochę miejsca na piekło i na czyściec. Tutaj nasz raj nie przypomina już średniowiecznego.
Teraz w poszukiwaniu, a może tworzeniu, raju wyruszamy też w inne miejsca Ziemi Lubuskiej. Może to doświadczenie uczyni naszą koncepcję rajskości mniej banalną.
Cezary Zych
Koncert 1 - 19:00
Gdy nowe mówi staremu do widzenia
Maïlys de Villoutreys
śpiew
Marc Mauillon
śpiew
Rodrigo Calveyra
cynk
Consort fletów prostych Brouillamini:
Guillaume Beaulieu
Aránzazu Nieto
Elise Ferrière
Virginie Botty
Florian Gazagne
Ground Floor:
Elena Andreyev
wiolonczela
Angélique Mauillon
harfa
Etienne Galletier
teorba
Pierre Gallon
klawesyn
Claudio Merulo (1533 – 1604)
Canzon 18
Giovanni Pierluigi da Palestrina (1525 – 1594)
Osculetur me
Giovanni Kapsberger (c.1580 – 1651)
Osculetur me
Girolamo Frescobaldi (1583 – 1643)
A miei pianti
Costanzo Festa (1485/1490 – 1545)
Trzy kontrapunkty
Girolamo Frescobaldi
Toccata prima
Eri gia tutta mia
Voi partite, mio sole
Claudio Monteverdi (1567 – 1643)
Ed e pur dunque vero
przerwa
Claudio Monteverdi
Tempro la cetra
Giovanni Paolo Cima (ok. 1570 – 1622)
Sonata a tre
Claudio Monteverdi
La Lettera Amorosa
Salomone Rossi (ok. 1570 – 1630)
Sinfonia, Sinfonia Grave, Gagliarda, Sinfonia, Gagliarda
Claudio Monteverdi
Voglio di vita uscir
Tirsi e Clori
Koncert 2 - 21:30
L'Exote
Christophe Deslignes
organetto
A bruxa (Wiedźma)
Tradycyjny utwór galicyjski, opr. Anton Seoane / Milladoiro
I’vo bene
Ballata Gherardello da Firenze (1320 – 1362)
Che ti çova nascondere
Anonimowa ballata z Codex Rossi (Veneto, XIV w.)
Cantiga
opr. Christophe Deslignes na podstawie Cantiga de Santa Maria N° 8/ Alfonso X el Sabio (1221 – 1284)
Haec dies
opr. Christophe Deslignes na podstawie motetu Hui main au doz moi/Haec dies, Ms Montpellier (XIII w.)
Belicha
Włoska anonimowa istampita / Ms Lo-BL-Add. 29887 (Florencja,XIV w.)
Estampida Janus
opr. Ensemble Convivencia na podstawie pieśni Ryszarda Lwie Serce (1157 – 1199) Ja nus hom pris
Johann Sebastian Bach (1685 – 1750)
Sarabande z Sonaty na flet solo BWV 1013
La vida es un pasahe
Tradycyjna pieśń sefardyjska
Isaac’s dance
opr. Christophe Deslignes (2000 – 2001)
Non el so amante
Dyminucja z Codex Faenza (ok. 1400) na podstawie Matricale Jacopo da Bologna
Polorum Regina
Anonimowa balatta A Ball redon z Libre Vermell de Montserrat (Catalogna XIVth c.)
Estampida Clara
opr. Christophe Deslignes na podstawie canso Amb la fresca clartatz Berenguera de Palou (Katalonia XII w.)
Estampida de maia
opr. Christophe Deslignes na podstawie canso Kalenda maia Raimbauta de Vaqueiras (Prowansja, 1165 – 1207)
Rockamadour
opr. Christophe Deslignes na podstawie Cantiga de Santa Maria N° 159 Non sofre Santa Maria
Organizatorzy zastrzegają sobie prawo zmian w programie koncertów
Karnety w cenach:
normalny – 270,00 zł / ulgowy – 200,00 zł – przedsprzedaż do 31 lipca.
normalny – 300,00 zł / ulgowy – 220,00 zł – od 1 sierpnia.
Bilety jednodniowe w cenach:
normalny – 36,00 zł / ulgowy – 27,00 zł – przedsprzedaż do 31 lipca.
normalny – 40,00 zł / ulgowy – 30,00 zł – od 1 sierpnia.
Karnety i bilety ulgowe przysługują: uczniom i studentom oraz emerytom po okazaniu przy wejściu koncerty festiwalowe odpowiednich dokumentów. Dzieci do lat 10 wchodzą na koncerty za darmo pod opieką dorosłego uczestnika festiwalu, który zakupił karnet lub bilet. Wszystkim osobom kupującym karnety i bilety ulgowe przypominamy, że ważne one są wyłącznie z dokumentem uprawniającym do zniżki. Należy go okazać podczas kontroli biletów
Powiązane