Recenzja
Taco Hemingway - Szprycer
Podziel się na facebooku! Tweetnij!Ocena:
Taco Hemingway może być spokojny. Nikt mu już nie zarzuci, że zjada własny ogon i powiela sprawdzone patenty. Niekoniecznie jest jednak powód do radości.
"Szprycer" to typowe dla warszawskiego rapera wydawnictwo-niedzpodzianka. Muzyk bez żadnych zapowiedzi opublikował i udostępnił za darmo swój nowy materiał. Tutaj bez zmian. Niewiele nowego nie dzieje się też w warstwie tekstowej. Filip Szcześniak rapuje znów o tym samym (do czego zresztą przyznaje się w numerze "Głupi byt"), czyli głównie o... sobie. O swojej pracy/karierze, w swoich relacjach z kobietami, dzieli swoimi spostrzeżeniami na temat współczesnego świata i shołbizu, choć już nie tak błyskotliwie i narracyjnie. Za to jeśli chodzi o muzykę, jest mocno inaczej.
Podpowiedzią może być okładka. Skądinąd znakomita, ale jednak kolorowa, różowa. Muzyka jest podobna. Bardziej landrynkowa, bardziej amerykańska czy też kanadyjska, bo pojawiają się skojarzenia z Drakiem czy The Weekndem. Jeśli ktoś nie lubi Auto-tune'a, plumkająco-cykającej elektroniki i pogłosowych chórków, będzie rozczarowany, te bowiem elementy dominują na "Szprycerze". Oczywiście, zdarzają się dobre momenty, (beat w "Dele", daftpunkowe sample w "Nostalgii"), acz i jest ich za mało.
Siłą Taco Hemingwaya była jego swojskość, warszawskość, ale na światowym poziomie. Tym razem mamy do czynienia z światowym, nowoczesnym, flirtującym z popem rapem na średnim poziomie. Chwała mu za próbę wyjścia z utartych szlaków, nie tędy jednak droga. Miejmy nadzieję, że to jednorazowy eksperyment.
Lista utworów:
- 1. Nostalgia00:03:49
- 2. Chodź00:03:29
- 3. Tlen00:04:42
- 4. Głupi byt00:04:10
- 5. Dele00:03:28
- 6. I.S.W.T00:04:08
- 7. 3500:02:25
- 8. Karimata (Mute)00:05:06
- 9. Saldo '0700:03:44
autor: Anna Szymla