Recenzja

22-03-2018-22:00:04

Stone Temple Pilots - Stone Temple Pilots

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Stone Temple Pilots znaleźli naprawdę niezłego wokalistę i nagrali całkiem przyzwoity album. Tylko co z tego?

Bez wątpienia znajdą się wierni fani, których zestaw "Stone Temple Pilots" bardzo ucieszy. Ręce zacierają zapewne także ludzie programujący muzykę w rockowych rozgłośniach. I to by było na tyle. Siódmy album Amerykanów i pierwszy z Jeffem Guttem za mikrofonem to solidna, rasowa porcja gitarowego grania, ale nic ponadto. Stone Temple Pilots grają poprawnie, dość klasycznie (trochę hardrockowych barw, trochę delikatniejszych, akustycznych dźwięków) i raczej zachowawczo.

Na nowym krążku kapeli nie dzieje się nic, co mogłoby przyciągnąć młodego słuchacza. Co samo w sobie nie jest wadą, ale panowie niewiele proponują również starszym. Ci, którzy z rozrzewnieniem wspominają lata 90., nie znajdą tu czegoś, co skłoniłoby ich do słuchania "Stone Temple Pilots" zamiast "Core". Owszem, to płyta, która mile zaskakuje. Bywa mięsista, zadziorna, czasem fajnie przykurzona. Są ostre riffy i mocne refreny, a Jeff Gutt ma ciekawy, rockowy, lekko chrypkowy głos (acz nie tak seksowny jak Scott Weiland). Co więcej, bracia DeLeo nadal naprawdę potrafią połączyć dobre melodie z soczystym, gitarowym graniem. Problem w tym, że o "Stone Temple Pilots" nie powiemy, że to świetny album, że miażdżący, kopiący tyłki. Nie. To przyzwoity, solidny, poprawny materiał. Jak na rockowe standardy i oczekiwania, to trochę mało.


Lista utworów:

  1. 1. Middle of Nowhere00:03:41
  2. 2. Guilty00:03:14
  3. 3. Meadow00:03:29
  4. 4. Just a Little Lie00:04:00
  5. 5. Six Eight00:03:33
  6. 6. Thought She'd Be Mine00:05:31
  7. 7. Roll Me Under00:03:45
  8. 8. Never Enough00:03:46
  9. 9. The Art of Letting Go00:04:36
  10. 10. Finest Hour00:04:11
  11. 11. Good Shoes00:03:39
  12. 12. Reds & Blues00:05:00

autor: Anna Szymla

Podziel się na facebooku! Tweetnij!