Recenzja

09-04-2018-17:00:04

Thirty Seconds To Mars - America

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Naprawdę łudziłam się, że Thirty Seconds to Mars będą ostatnim bastionem rocka. Nic z tych rzeczy.

Można nie kochać Thirty Seconds to Mars, ale trzeba przyznać, że dotąd potrafili tworzyć solidne (choć nieco konfekcyjne) rockowe piosenki. Że Jared Leto ma świetny, silny głos. Że mocna perkusja, głośne gitary i dramaturgia tworzyły przekonującą mieszankę. Niestety, Amerykanie postanowili zmieszać się z bezkształtną, bezpłciową, pozbawioną wyrazu, charakteru na wskroś nijaką muzyczną masą, która dominuje głównie po tamtej stronie Atlantyku. "America" to na pewno już nie rock (nawet Wikipedia nie próbuje wprowadzać w błąd). Ale w takim razie co? Pop-rock? Elektroniczny pop? Hip-hop (w końcu gościnnie pojawia się ASAP Rocky). Ciężko powiedzieć. Nowa płyta Thirty Seconds to Mars znajduje się gdzieś między Coldplay, Twenty One Pilots a Katy Perry.

Generalnie nie ma nic złego w mieszaniu gatunków, w przekraczaniu muzycznych granic. Świetnie, że żyjemy w czasach, gdy można tak bezkarnie żaglować dźwiękami. Fajnie, że powstają piosenki, które nie sposób upchnąć do jakiejkolwiek szufladki. Nie mogę jednak pojąć, jak zespół, który był wyrazisty, potrafił pisać nośne, przebojowe a przy tym całkiem zadziorne utwory, zmienił się w muzyczną breję i raczy nas taki koszmarkami jak przeładowane syntetycznymi efektami "Walk On Water" i "Hail to the Victor", "Dangerous Night", który bardziej pasowałby do repertuaru Katy Perry, niewiele wnoszące "Monolith" skradzione z jakiegoś soundtracku do filmu science-fiction, "Love Is Madness", które z Halsey powinien zaśpiewać Zayn oraz najbardziej pozbawioną emocji balladę zatytułowaną "Remedy". Najgorsze, że na albumie "America" nie znajdziemy żadnych dobrych utworów. Nic, co by poruszyło tłumy na stadionach, nic, co po wsze czasy wpasowałoby się w ramówki rockowych rozgłośni, ani pół refrenu, który zapadłby w pamięć, ani jednego pomysłowego, wyróżniającego się fragmentu. Płycie "America" nie należy się najgorsza ocena tylko dlatego, że Jared Leto wciąż ma dobry wokal. Poza tym, mamy do czynienia ze sztucznym, pozbawionym duszy i emocji, plastykowo-digitalowym, nierockowym produktem.


Lista utworów:

  1. 1. Walk on Water00:03:05
  2. 2. Dangerous Night00:03:19
  3. 3. Rescue Me00:03:37
  4. 4. One Track Mind (featuring ASAP Rocky)00:04:20
  5. 5. Monolith00:01:38
  6. 6. Love Is Madness (featuring Halsey)00:03:54
  7. 7. Great Wide Open00:04:49
  8. 8. Hail to the Victor00:03:22
  9. 9. Dawn Will Rise00:03:57
  10. 10. Remedy00:03:17
  11. 11. Live Like a Dream00:04:06
  12. 12. Rider00:02:58

autor: Anna Szymla

Podziel się na facebooku! Tweetnij!