Recenzja
Chvrches - Love Is Dead
Podziel się na facebooku! Tweetnij!Ocena:
Nie zazdroszczę organizatorom festiwalów, którzy zaprosili zespół Chvrches. Mają twardy orzech do zgryzienia. Z jakim to dylematem muszą mierzyć się ludzie od plenerowych imprez muzycznych? Ano, czy Chvrches powinni występować za dnia, w pełnym słońcu (oczywiście, jak pogoda dopisze) czy raczej pod osłoną nocy, gdy jest bardziej klimatycznie.
Na nowej płycie Chvrches niby w żaden sposób nie rewolucjonizują swej muzyki. Nadal krążą po synthpopowej orbicie i niezmiennie mają dryg do zwiewnych melodii. Błyszcząca elektronika oraz kryształowy głos Lauren Mayberryto to wciąż ich znaki rozpoznawcze. "Love Is Dead" jednak w równej mierze skrywa nokturnowe dźwięki, co te rozświetlone. W idealnych proporcjach znajdziemy tu słodycz i mrok, popową przebojowość i chłodny dystans. To kolorowe piosenki do tańca, śpiewania, gremialnej zabawy, ale podlane melancholią, muśnięte szarością. Takie, które w dzień dają energii ("Get Out"), a nocą hipnotyzują ("God's Plan") albo pozwalają na chwilę zadumy ("My Enemy" z Mattem Berningerem z The National). Gdyby komuś było mało, nadają się również do biegania i do słuchania podczas wieczornych spacerów.
"Love Is Dead" ma jeszcze jeden gigantyczny atut. Ten album kipi od młodzieńczych emocji (świetne "Forever"). Szczerych, autentycznych, właściwych 20-latkom. Trochę naiwnych, wyhodowanych na idealizmie, takich, których człowiek z czasem wyzbywa się na rzecz cynizmu czy zblazowania.
Trzeci longplay tria Chvrches urzeka i wywołuje uśmiech. Wciąga i otacza wyjątkową atmosferą. Znakomita propozycja na nadchodzące wakacje i nie tylko.
Lista utworów:
- 1. Graffiti00:03:38
- 2. Get Out00:03:51
- 3. Deliverance00:04:12
- 4. My Enemy (featuring Matt Berninger)00:03:53
- 5. Forever00:03:44
- 6. Never Say Die00:04:23
- 7. Miracle00:03:08
- 8. Graves00:04:43
- 9. Heaven/Hell00:05:05
- 10. God's Plan00:03:31
- 11. Really Gone00:03:11
- 12. II00:01:09
- 13. Wonderland00:04:35
autor: Anna Szymla