Recenzja

01-08-2018-16:00:03

Underworld and Iggy Pop - Teatime Dub Encounters

Ocena:

Kto widział film "Trainspotting", bez najmniejszych oporów wymienia w jednym zdaniu Underworld i Iggy'ego Popa. Wszak to utwory tych właśnie muzyków "zrobiły" dzieło Danny'ego Boyle'a i pomogły kinowej opowieści o szkockich narkomanach w osiągnięciu kultowego statusu. Kiedy Boyle po latach kręcił drugą część, chciał, by jego ulubieni artyści zrobili coś razem do sequela. Nie udało się, ale elektroniczny duet zastawił pułapkę na Iggy'ego (zaczaili się na niego w hotelu) i jakoś namówił na współpracę, której owocem jest właśnie EP-ka "Teatime Dub Encounters". Pop raczej nie ma oporów jeśli chodzi o rozmaite kooperacje, ale nawet pamiętając jego "Aishę" Death In Vegas, ciężko było sobie wyobrazić, co może stworzyć z Underworld. Energii i polotu starczyło na dwa utwory, czyli połowę zestawu. Dwa pozostałe nie powalają na kolana, ale i bardzo nie rozczarowują.

Numery "Bells & Circles" i "Trapped" to pod względem muzycznym klasyczne i najlepsze Underworld, jakie można sobie wymyślić. Transowe, zapętlone, wciągające, porywające. Nerwowa, rytmiczna elektronika z hipnotyzującą siłą ("Bells & Circles") i dziką motoryką ("Trapped"), która fantastycznie dopełniają quasi-improwizowane, pseudo-melodeklamacje Iggy'ego Popa. Ciężko powiedzieć, co ten Iggy dokładnie robi. Na pewno nie śpiewa i nie rapuje. Chyba po prostu jest Iggym i świetnie się w tym sprawdza. W "Trapped" pomaga mu córka Ricka Smitha z Underworld, Esme Bronwen-Smith i też wypada znakomicie. Kolejne "I'll See Big" to klimatyczne, niemal balladowe nagranie, które idealnie pasowałoby do jakiegoś filmu czy serialu, ale na "Teatime Dub Encounters" jawi się raczej jako zapychacz. Na finał dostajemy najbardziej roztańczone, wypełnione błyszczącymi syntezatorami i świetlistym głosem Esme "Get Your Shirt", które bez problemu może porwać do zabawy.

"Teatime Dub Encounters" brzmi jak suma talentów Underworld i Iggy'ego Popa. Chwilami przenikają się, tworząc pełne synergii nagrania, chwilami jednak można odnieść wrażenie, że każde robiło swoje, a na koniec posklejali wszystko do kupy. EP-ka na pewno znajdzie amatorów zarówno wśród fanów elektronicznego duetu, jak i nieobliczalnego rockmana-kameleona, ale raczej nie znajdzie się w top 3 ich ulubionych wydawnictw.

Lista utworów: