Recenzja

10-09-2018-18:00:04

Lenny Kravitz - Raise Vibration

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Lenny Kravitz nie odkrywa nowej twarzy, nie zaskakuje brzmieniem, nie brata się z raperami. Na swym jedenastym albumie Lenny Kravitz jest po prostu sobą i chwała mu za to.

Przekornie zacznę od tego, co z płytą "Raise Vibration" jest nie tak. Niestety jest nierówna. Obok naprawdę smakowitych kawałków, błyskotliwych muzycznie i aranżacyjnie nagrań, mamy miałkie, bezpiecznie radiowe przeciętniaki. Kiedy zachwycą nas oldschoolowe zabiegi, zgrabne łączenie zadziornego rocka z rozbujanym soulem oraz figlarnym funkiem, zaraz później dostaniemy balladowe, ckliwe popłuczyny. Na szczęście to jedyna wada najnowszego dzieła artysty. Zalet natomiast jest mnóstwo.

Zacznijmy od najbardziej oczywistej. "Raise Vibration" skrywa mnóstwo znakomitych utworów. Od niebanalnego, podskórnie pulsującego "Low", przez rozbudowane, wypełnione subtelnościami "It's Enough", po muśnięte egzotyką i syntezatorowym
błyskiem "Ride" (przywodzące nieśmiałe skojarzenia z "It Ain't Over Til It's Over"). Nie do przecenienia jest też aranżacyjne i produkcyjne bogactwo oraz ogólna różnorodność. O ile zgrzyty, przestery i elektroniczne przetworzenia w "Who Really Are the Monsters?" mogą u niektórych wywołać grymas, o tyle perkusjonalia w tym kawałku chyba od każdego zdobędą brawa. Podobać musi się ponadto brudna, bluesowa gitara w utworze tytułowym czy fantastyczne dęciaki oraz przeszkadzajki w "The Majesty of Love". Na uwagę zasługują również teksty. Co prawda część z nich to standardowe miłosne wyznania, ale nie brakuje mocnych komentarzy dotyczących współczesnego świata i społeczeństwa ("Who Really Are the Monsters?").

"Raise Vibration" ma groove, pulsuje, wibruje, wiruje i drga. Może nie w każdej piosence, ale jednak w znakomitej większości. Lenny Kravitz z sobie znaną tylko swobodą przeplata gitarowe dźwięki, energię disco i gładki wokal. Poruszając trudniejsze tematy, nie zapomina o chwytliwych melodiach. Kłania się przeszłości, ale o patynie nie ma mowy. Jedenasty album Kravitza jest najzwyczajniej w świecie dobry.


Lista utworów:

  1. 1. We Can Get It All Together00:04:40
  2. 2. Low00:05:19
  3. 3. Who Really Are the Monsters?00:05:19
  4. 4. Raise Vibration00:05:27
  5. 5. Johnny Cash00:06:18
  6. 6. Here to Love00:04:42
  7. 7. It's Enough!00:07:55
  8. 8. 5 More Days ‘Til Summer00:04:02
  9. 9. The Majesty of Love00:05:49
  10. 10. Gold Dust00:05:08
  11. 11. Ride00:05:58
  12. 12. I'll Always Be Inside Your Soul00:03:58

autor: Anna Szymla

Podziel się na facebooku! Tweetnij!