Aktualności

23-02-2019-12:56:00

19 lat… Oasis - "Standing on the Shoulder of Giants"

Fragment okładki omawianej płyty

Podziel się na facebooku!

Oasis nie spodziewało się chyba, że ich wydawnictwo z 1997 roku, mocno gitarowy „Be Here Now”, zostanie przyjęty raczej chłodno. Gdy fani po początkowym zachwycie zaczęli narzekać na odejście od sprawdzonych patentów bracia Gallagher zakasali rękawy i przystąpili do tworzenia „powrotu do korzeni”, jak zapowiadany był „Standing on the Shoulder of Giants”. I jakkolwiek tutaj także pojawiły się głosy krytyki to trzeba przyznać, że album po niemal 20 latach od premiery trzyma się zaskakująco dobrze.

Nawet sami członkowie Oasis czuli, że być może przytkani sukcesem nieco się pogubili. Finalnie doszli do wniosku, że czas powrócić do sprawdzonych muzycznych patentów, za jakie ceniono nazywany manchesterskim Prodigy zespół. Dał temu wyraz jeden z braci Gallagher, Noel, który w wywiadzie w 1999 roku wyznał, iż uczy się na własnych błędach i poprzysiągł fanom powrót do korzeni – panowie akurat pracowali w studio nad „Standing on the Shoulder of Giants”. Millenialne wydawnictwo Oasis ukazało się 28 lutego 2000 roku i jakkolwiek fani chyba uwierzyli na słowo Noelowi (w pierwszym tygodniu album sprzedał się w liczbie ponad 300 tys. kopii!), to po początkowym zachwycie pojawiły się również głosy krytyki. Po latach, jakie minęły od premiery tego dzieła możemy przyjrzeć się, czy były one zasadne.

„Standing on the Shoulder of Giants” po kilku przesłuchaniach ukazywał swoje prawdziwe oblicze – nowoczesnego, nieco psychodelicznego post rocka wymieszanego z nutą popu w postaci sampli perkusyjnych, syntezatorów, a nawet melotronu, kuzyna organ Hammonda. Niektórzy fani byli zszokowani elektronicznymi eksperymentami wprowadzonymi przez braci Gallagher, a takie utwory, jak „Who Feels Love?”, czy „Go Let it Out” uznali za skrajne przykłady odejścia Oasis od wypracowanego na poprzednich albumach stylu. Inni po prostu dali czwartemu wydawnictwu Brytyjczyków szansę i stopniowo docenili muzyczne wygibasy serwowane przez Oasis.

Jakość i klasę „Standing on the Soulder of Giants” słychać w pełnej krasie. Nie jest to zasługa upływu samych lat, muzyczne wydawnictwa także „żyją” – niektóre starzeją się błyskawicznie i tracą na jakości, a inne, niczym dobre wino, dojrzewają latami. Tak jest w przypadku „Standing on the Shoulder of Giants” – płyty, której naprawdę do twarzy z brodą jurnego dziadka.

Już sama okładka ma w sobie coś przyciągającego i to pomimo tego, iż w zasadzie przedstawia tylko panoramę Manhattanu (tzw. Manhattan Skyline). Za ten efekt może odpowiadać technika jej sporządzenia. Otóż zdjęcia były „cykane” z tego samego miejsca w odstępnie pół godziny przez 18 godzin. Następnie każde ujęcie nałożono na siebie i tak właśnie powstała okładka płyty.

 Równie ciekawe są okoliczności wyklucia się nazwy tego albumu. Było nią motto zamieszczone na awersie dwufuntowej monety (autorstwa Isaaca Newtona), które pijany Noel Gallagher zapisał resztkami sił na paczce papierosów zanim urwał mu się film na jednej z imprez. Gdy rano na kacu sięgał po papierosa, zdał sobie sprawę, że minionej nocy wymyślił nazwę dla płyty, nad którą właśnie pracował.

Bardzo wiele w zrozumieniu samego albumu pomaga zapoznanie się z faktami, które rzutowały na jego proces tworzenia, a ten był iście zagmatwany. Gdy Oasis byli już w trakcie układania zawartości swojego czwartego albumu niespodziewanie zamknięto ich wytwórnię, Creation Records i zespół był zmuszony zatrudnić nowego producenta, w osobie Marka Stenta, który tym samym zastąpił Owena Morrisa odpowiedzialnego za doskonale znane brzmienie kapeli. Dodatkowym problemem, już organicznym, był fakt pożegnania się kontrowersyjnych braci Gallagher z resztą „ojców” Oasis – gitarzystą Paulem Arthursem oraz chwilę później basistą Paulem McGuiganem. Powyższe perturbacje połamałyby nie jedną zgraną ekipę, ale pozostały rdzeń Oasis.

Jak po latach wspominał sam Noel, „pracowałem przy tym albumie ciężej, niż przy jakimkolwiek innym w naszej dyskografii, czy wcześniejszym, czy też późniejszym” – słowa te nie dziwią, gdy dowiadujemy się, iż był w zasadzie zmuszony nagrać sam niemal całe instrumentarium. Te problemy i napięcie związane z powstawaniem płyty słychać na niej doskonale w postaci nieco mroczniejszej zawartości muzycznej, ale jednocześnie stosunkowo dużego zróżnicowania stylistycznego.

Część fanów i krytyków muzycznych zdawała się jednak tego nie zauważać, a eksperymentowanie braci Gallagher odebrali jako motanie się w bezradności twórczej. Nic z tych rzeczy – „Standing on the Shoulder of Giants” to przemyślany, dojrzały i bogaty zawartością album, który (co widać doskonale po niemal 20 latach od premiery) naprawdę zyskuje w zestawieniu z wcześniejszą i późniejszą twórczością Oasis.

Co bardzo rzadkie w przypadku muzyków, a tym bardziej braci Gallagher, oni sami są zadowoleni z materiału. Kilka lat później Liam próbował tłumaczyć fanom, że „ludzie wieszają psy na tym albumie, ale ja uważam że jest świetny… on jest po prostu inny”. Wspierał go w argumentacji Noel, który zwracał uwagę na doskonałą produkcję albumu (rzeczywiście, jest kapitalna nawet po tylu latach), a niektóre numery, jak np. „Go Let It Out”, uważał za jedne z najlepszych, jakie udało mu się skomponować z Oasis.

Ciężko odmówić braciom racji wsłuchując się w ten album bez emocji, na spokojnie. „Fuckin’ in the Bushes” (z powodu tego numeru Walmart zakazał u siebie sprzedaży albumu) – energetyczny, rockowy przebój, który tylko zaostrza apetyt przed posmakowaniem całego dzieła to doskonałe otwarcie albumu. Już następny w kolejce pcha się w uszy słuchaczy największy (jak się okazało po latach) hit Oasis z tejże płyty, „Go Let It Out”. Zanim możemy odpocząć od przebojowych rytmów dostajemy zaskakujący „Who Feels Love”, który brzmi, jak Beatlesi po kokainie.

Album jest bardzo dobry, co nie znaczy, że jest genialny. Są na nim także typowe fillery, a za taki można uznać „Put Yer Money Where Yer Mouth Is” oraz nieco absurdalny numer, „Little James” (swoją drogą był to pierwszy autorski od początku do końca utwór Liama). Pomimo tych stosunkowo nijakich piosenek nie mamy do czynienia z muzycznym zakalcem. Upewnia nas w tym świetny i pozwalający nieco odpocząć słuchaczom „Gas Panic!”, jak i bardzo bogate liryczne wyznanie Noela o swoich perypetiach z narkotykami – „Where Did It All Go Wrong”. Ta nastrojowa i klimatyczna kompozycja, która podbiła swego czasu radiowe listy przebojów po dziś dzień jest uznawana przez wielu krytyków za jeden z najlepszych utworów w dyskografii Oasis. Tym z fanów i ekspertów, którzy krytykowali Brytyjczyków za odejście od korzeni zespół zamyka usta „Sunday Morning Call” – przecież to jest stare, dobre Oasis!

„I Can See a Liar” niestety nie dorównuje największym hitom z „Standing on the Soulder of Giants”. Godny docenienia jest tutaj w zasadzie tylko refren, ten z kolei jest klasą samą w sobie. Na uwagę zasługuje także wieńczący całą płytę „Roll It Over” – próba skomponowania prostego, ale monumentalnego w zamyśle, swoistego hymnu, jaki świetnie nadawałby się na wielkie areny koncertowe, tak dobrze przecież pasujące do Oasis. Tutaj mamy do czynienia z powolnym podgrzewaniem nastroju, który kulminuje się w patetycznym gitarowym refrenie, którego reminiscencje pozostają w głowach słuchaczy długo po wybrzmieniu ostatnich dźwięków płyty.

„Standing on the Shoulder of Giants”  po 19 latach od swojej premiery nie utracił nic z doskonałej produkcji i jakości dźwięku. Ci, którzy wieszali za ten nieco eksperymentalny dla Oasis album psy na braciach Gallagher powinni wiedzieć, że cztery single promujące album („Go Let it Out”, „Who Feels Love?”, „Where Did It All Go Wrong?” oraz „Sunday Morning Call”) okazały się wielkimi hitami. Kierując się zatem logiką, odpowiedzmy sobie na pytanie: Czy album, którego połowa piosenek to hity można uznać za nieudany? Odpowiedź pozostawiam słuchaczom…

Tracklist:

1. Fuckin’ in the Bushes
2. Go Let It Out
3. Who Feels Love?
4. Put Yer Money Where Yer Mouth Is
5. Little James
6. Gas Panic!
7. Where Did It Go Wrong?
8. Sunday Morning Call
9. I Can See a Liar
10. Roll It Over
11. Let’s All Make Believe (bonus)

źródło: Maciej Chrościelewski / koncertomania.pl
23-02-2019-12:56:00

Podziel się na facebooku!

TAGI: oasis