Recenzja

30-04-2019-22:00:03

Marina - Love + Fear

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Marina straciła diamenciki, ale nie talent. Fani poszukujący nieco bardziej wyrafinowanego popu, nadal mogą liczyć na Walijkę.

Istniało ryzyko, że album "Love + Fear" nigdy nie powstanie. Marina rozważała bowiem całkowite odejście od muzyki, zaczęła nawet studiować psychologię na londyńskim uniwersytecie. Nauka jednak przyniosła jej inspiracje. Cały koncept kryjący się za dwuczęściowym dziełem "Love + Fear" wywodzi się od rozważań szwedzkiej psycholożki Elisabeth Kübler-Ross, której zdaniem istnieją dwie podstawowe emocje - miłość i strach. Pierwsza generuje wszystkie pozytywne odczucia, druga negatywne. Z tak prostym podziałem nie mamy jednak do czynienia w przypadku muzyki na najnowszej płycie Mariny, która odcinając się od swej artystycznej przeszłości, postanowiła zrezygnować z części "and the Diamonds" pseudonimu.

Pierwsza, miłosna część materiału "Love + Fear" na pewno jest bardziej pogodna, kolorowa i popowa. Wystarczy zresztą wspomnieć, że wakacyjny oparty na gorących rytmach numer "Baby" powstał we współpracy z Clean Bandit i Luisem Fonsim (tak, tym od "Despacito"). Do tego mamy iście festiwalowe "Orange Trees" czy kalifornijskie "Enjoy Your Life", które Marina mogłaby spokojnie zaśpiewać z siostrami Haim. Generalnie, pierwsza połowa płyty jest bardziej eklektyczna i bliższa temu, co artystka robiła wcześniej. Bardziej zaskakująco i, prawdę mówiąc, ciekawiej prezentuje się część "Fear". Zacznijmy od tego, że wbrew przypuszczeniom, nie są to ani mroczne ani smutne piosenki. Dużo w nich światła i nadziei. Muzycznie natomiast jest chłodniej, bardziej pastelowo, metalicznie. Wyróżnia się też modulowany, momentami odrealniony głos Mariny, który chwilami może przywoływać skojarzenia z istotą pozaziemską czy androidem ("Emotional Machine"). Druga połowa płyty jest ponadto bardziej alternatywna, eksperymentalna a przy tym bardziej spójna i dopracowana.

"Love + Fear" ma słabsze momenty, bardziej banalne kompozycje i niekoniecznie błyskotliwe produkcyjne rozwiązania. Chwilami ginie ta enigmatyczna, intrygująca Marina, a pojawia się kolejna śpiewająca dziewczyna. Te słabsze fragmenty rekompensują jednak takie nagrania jak "End of The Earth" czy "Soft to Be Strong". Marina na pewno dojrzała i na pewno jest coraz bliżej artystki, jaką chciałaby być. Jeszcze tam nie dotarła, ale zdecydowanie się zbliżyła.


Lista utworów:

  1. 1. Handmade Heaven00:03:30
  2. 2. Superstar00:03:54
  3. 3. Orange Trees00:03:08
  4. 4. Baby (Clean Bandit featuring Marina and Luis Fonsi)00:03:25
  5. 5. Enjoy Your Life00:03:36
  6. 6. True00:03:29
  7. 7. To Be Human00:04:06
  8. 8. End of the Earth00:03:41
  9. 9. Believe in Love00:03:33
  10. 10. Life Is Strange00:03:17
  11. 11. You00:03:32
  12. 12. Karma00:03:24
  13. 13. Emotional Machine00:03:16
  14. 14. Too Afraid00:03:23
  15. 15. No More Suckers00:03:15
  16. 16. Soft to Be Strong00:03:47

autor: Anna Szymla

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: marina