Aktualności

15-08-2012-01:21:12

Plan B - "Ill Manors"

Udostępnij! Tweetnij!

W ostatnich tygodniach, za sprawą Igrzysk Olimpijskich, świat poznał Londyn od najlepszej strony. Wszystko było piękne, dopięte na ostatni guzik, kolorowe. To jednak tylko jedna strona medalu. O tej drugiej opowiada na nowym albumie Plan B.

Brytyjski muzyk na poprzednim krążku wykonał obrót o 180 stopni - z hip-hopu, tego tętniącego londyńskim klimatem, zakorzenionego w nim do głębi, odbił do soulu, funku, eleganckiego popu. Osiągnął wielki sukces. Mógłby pewnie nagrać kolejny taki sam longplay i odcinać kupony, tymczasem wybrał znacznie ciekawsze rozwiązanie. Bogatszy o bagaż doświadczeń z ostatnich lat, znów wrócił na brudne ulice, porzucił modne kluby, aby wsłuchać się w głos osiedli, na których łatwo dostać w głowę, stracić zęby, a zdobycie narkotyków nie stanowi żadnego problemu. Koloryt tego miejsca to nie Londyn złotych, srebrnych i brązowych medali, tylko świat imigrantów zderzających się ze środowiskiem miejscowych odrzutków, tym, którym w życiu nie wyszło, którzy za wszelką ceną próbują utrzymać się na powierzchni, niekoniecznie w zgodzie z prawem. Jako mądry, bystry obserwator, Plan B pozwala sobie na ciekawe zagrywki muzyczne. W "I Am The Narrator" bierze na warsztat kawałek Wu-Tang Clanu "C.R.E.A.M.", przerabiając tekst o kasie w "narkotyki rządzą wszystkim wokół mnie, cwaniaki robią pieniądz". Przejmujące "Lost My Way" to opowieść o życiu kolesia, który się zatracił, nie widzi drogi ucieczki, nie ma też kogoś, kto wyciągnąłby do niego pomocną dłoń. Jest mrok, ciemność. Jako gospodarz albumu, muzyk próbuje być niejako głosem sumienia i próbuje nawrócić młodzież. Zapewne w zderzeniu z filmem (bo "Ill Manors" to tak naprawdę ścieżka dźwiękowa do musicalu opowiadającego o współczesnych wykolejeńcach) robi to jeszcze większe wrażenie - odarte z obrazu, w pewnym momencie trąci za to tanim moralizatorstwem z perspektywy tego, któremu akurat się udało. Tylko czy przeszkadza to w odbiorze płytyo Nie, nic z tych rzeczy. Zarówno dlatego, że Plan B to facet, który ciekawie operuje słowami, ma świetny głos, jak i doskonały producent, umiejętnie mieszający hip-hop, grime z opierającymi się o mocny bas brzmieniami Londynu. Tego Londynu B, można rzec.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: