Aktualności

15-07-2009-17:44:18

Antimatter - "Live @ An Club"

Udostępnij! Tweetnij!

Mick Moss akustyczne koncerty gra od dawna. Jeden z nich postanowił wydać na płycie pod szyldem Antimatter i pomysł ten należy uznać za trafiony. Muzyka zespołu w ascetycznej, akustycznej formie sprawdza się całkiem dobrze.

Mick wspomagany przez znanego z Anathemy Danny'ego Cavanagh (gitara akustyczna, wokal) oraz Pete'a Gilchrista (wokal w chórkach) zaprezentował publiczności zebranej we wrześniu 2007 roku w małym ateńskim klubie wiązankę, na którą złożyły się w większym stopniu piosenki z repertuaru Antimatter plus covery, między innymi Dead Can Dance, Johna Lennona i Frankie Goes To Hollywood. W skromnych, ascetycznych aranżacjach kompozycje zespołu wypadają nieźle. Moss śpiewa mocnym, czasami lekko wibrującym głosem, który daje klimat nostalgii, melancholii, tajemniczości, smutku, obecny w całej elektrycznej twórczości Antimatter. Smaczków, ozdobników tu w zasadzie nie ma, chyba, że zaliczymy do nich pstryknięcia palcami czy krótkie rozmowy między piosenkami. Są głosy i akustyczne gitary, co wystarcza do stworzenia odpowiedniego napięcia, nawet energii ("Saviour"). Covery wypadają dobrze, szczególnie Lennonowski "Working Class Hero" oraz "The Power Of Love" (choć wokalnie ciekawsza jest wersja np. Anneke van Giersbergen). Mickowi i Danny'emu udało się wlać w nie przekonującą dozę emocji. "Rozebrany" aranżacyjnie album bardziej skłania się ku folkowej, bluesowej i rockowej balladzie niż w stronę podsianej ambientem, trip-hopem i mrokiem mocniejszej wersji Antimatter. W prostocie nierzadko zawiera się miłe dla ucha piękno i na "Live @ An Club" można je bez większego trudu dostrzec (np. "Over Your Shoulder", "Legions"). Dobra to przystawka przed nową, elektryczną płytą zespołu, na którą czekam z niecierpliwością.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: