Recenzja

31-03-2011-22:02:03

Serj Tankian - "Imperfect Harmonies"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Serj Tankian to wyjątkowy twórca, wizjoner, dla którego muzyka nie ma granic. Nie uznaje on podziału na gatunki, style, rodzaje, a nawet jeśli, nic sobie z nich nie robi, łącząc skrajności w nową jakość.

Na drugim solowym dziele wokalista znany z System of A Down dał upust swemu zamiłowaniu do symfonicznego rozmachu. "Imperfect Harmonies" to potężnie brzmiące, szalenie bogate, wibrujące od dźwięków i mieniące się najróżniejszymi muzycznymi barwami dzieło. Mamy filmowe smyki, orientalną rytmikę, perkusyjne galopady, podniosłe dęciaki, delikatnie roztańczoną elektronikę. Twórca niemal zupełnie porzucił rockowe granie i chociaż z rzadka słychać gitary ("Electron", "Peace Be Revenged"), nie oznacza to, że płyta jest stonowana czy delikatna. Rockowa siła jest jak najbardziej obecna, lecz przedstawiona jest z pomocą orkiestrowego instrumentarium (najjaśniejszym przykładem jest "Left of Center"). Oczywiście jest też miejsce dla spokojniejszych fortepianowych ("Boarders Are") czy akustycznych pasaży ("Wings of Summer"). Najczęściej jednak utwory są epickie, dramatyczne, nie brakuje w nich bohaterskich akordów czy podniosłych wokaliz. W tym właśnie miejscu objawia się geniusz Tankiana, ponieważ pomimo aranżacyjnego przepychu, odważnych wycieczek w nieznane muzyczne rejony, udało się artyście uniknąć patosu. Materiał nie przytłacza, ma w sobie swoistą lekkość, którą zawdzięcza popowemu zacięciu, które muzyk najwyraźniej w sobie odkrył. Nie chodzi o melodie, trudno bowiem w przypadku tych kompozycji mówić o nośnych piosenkach, ale o śmiało pojawiających się elektroniczno-popowych elementach (najwyraźniej w "Beatus" z delikatnym wokalem).

Nie sposób nie docenić brawury "Imperfect Harmonies". Serj po raz kolejny pokazał, że jest wyjątkowo otwartym i zdolnym muzykiem. Problem w tym, że cienka linia dzieli geniusza od szaleńca. Tankian jeszcze jej nie przekroczył, jednak coraz bardziej szarżuje, a jego twórczość staje się coraz dziwniejsza (zaśpiewane po ormiańsku "Yes, It's Genocide") , i trochę strach pomyśleć, co usłyszymy na kolejnej płycie, którą nagra.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!