Recenzja

24-03-2012-23:11:29

Esperanza Spalding - "Radio Music Society"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Chociaż na jazzowej scenie za oceanem obecna jest od ponad dekady, dopiero Grammy za płytę "Chamber Music Society" w 2011 roku, przyniosło Esperanzie Spalding należną popularność. Istniały obawy, czy w związku z tym na nowym wydawnictwie nie pójdzie w zanadto mainstreamowym kierunku, chcąc ją odpowiednio zdyskontować. Na szczęście nic takiego się nie stało.

Z jazzem wokalnym często jest problem natury dwojakiej. Albo jest to muzyka za ambitna, za trudna dla przeciętnego odbiorcy, albo wręcz przeciwnie, wrzucona do nieszczęsnego woreczka z napisem "smooth" przechodzi transformację w miękką, zanadto wygładzoną, na dłuższą metę cholernie nudną twórczość zbieżną z graniem do kotleta. "Radio Music Society" na szczęście jest zupełnie inne. To wydawnictwo lekkie, zgrabne, wzorowo zaśpiewane, przystępne, ale przy tym od początku do końca ambitne i nie kłaniające się w pas żadnym trendom. Spalding zgrabnie odchodzi w kierunku zmysłowego soulu, ale cały czas pozostając przy tym wierna jazzowej tradycji. Większość kompozycji, z coverem słynnego "I Can't Help It", które lata temu do rangi szlagieru wyniósł Michael Jackson, spokojnie można zagrać w radiu, ale hitami raczej się nie staną. Po prostu współczesny jazz czystej próby. Wyprodukowany wzorowo (za dwa nagrania odpowiada Q-Tip, co jednak niespodzianką nie jest, bo współpracuje on z Esperanzą od dawna), zaśpiewany z wyczuciem, taki w sam raz do słuchania we dwoje. Ja osobiście polecam jednak szczególnie na spacer w piękny wiosenny dzień. Wspaniała muzyka Esperanzy w połączeniu ze słońcem działa naprawdę magicznie. Wszystkie zmartwienia i troski uciekają w dal.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!