Recenzja

28-10-2012-22:35:28

Submotion Orchestra - "Fragments"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Cholernie lubię takie niespodzianki. Dostaję płytę zespołu, którego nazwa świta mi gdzieś trochę z tyłu głowy, ale w sumie zupełnie nic nie mówi. Włączam longplay nie nastawiając się zupełnie na nic. Tymczasem już od pierwszej minuty nogi i głowa rytmicznie się bujają, a z każdą minutą jest lepiej.

Submotion Orchestra to grupa sześcioosobowa, ale nie będzie przekłamaniem stwierdzenie, że show kradnie charyzmatyczna, niezwykle zmysłowa (mam na myśli tylko głos) wokalistka Ruby Wood. Koledzy z zespołu przygotowali dla niej kompozycje, w których gładko, bez żadnych zgrzytów przechodzą z mięsistego, ale w żadnym wypadku agresywnego dubstepu, przez nu-jazz, aż do soulowo-jazzowych klimatów (wspaniałe "Snow") o bardzo filmowym, melancholijnym nastroju. Na "Fragments" nie uświadczymy ani trochę nudy, kawałki są zbudowane wielowymiarowo, tak, aby każdy z muzyków miał swoje, choćby malutkie, pole do popisu. Czasem porwie nas trąbka, potem nasze uszy otuli puszysty bas, za chwilę nogi zaczynają miarowo stukać o podłogę w rytm perkusji, a efektowna partia klawiszy otworzy naszą wyobraźnię, przeniesie w krainę marzeń. A że spaja to wszystko Ruby, która dobrze odnajduje się we wszystkich klimatach, mamy różnorodną, intrygującą, ale nade wszystko spójną całość. Chociaż nie lubię grup grających oryginalnie na siłę do kogoś porównywać, to jeśli stwierdzę, że Submotion Orchestra to taki Portishead zmieszany z Jazzanovą i przycięty idealnie do tego, co popularne w 2012 roku, nie będę chyba daleki od prawdy. Dubstep dla wrażliwców, tak bym ich jednym zdaniem określił. Z duchem Stańki w tle. Że odleciałem za daleko? Nic z tych rzeczy. Odstawcie wszystkie rzeczy na bok, zapomnijcie o obowiązkach, zmartwieniach i włączcie "Fragments", a zrozumiecie, co dokładnie mam na myśli.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!