Recenzja

30-06-2012-21:19:37

Noko - "Noko"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Czy w drugiej dekadzie XXI wieku można pomieszać grunge, nu-metal, rock progresywny, nieco tradycyjnego hard rocka i zrobić z tego coś świeżego? Owszem.

Nie będę kłamać. Płytę niemal siłą wcisnęła mi koleżanka z wytwórni. Niby dziewczyna się zna, gust ma w porządku, ale zawsze jednak rekomendacje ze strony wydawcy pachną naciąganiem. Trochę się więc wzbraniałam i obawiałam, acz, na szczęście, zupełnie niepotrzebnie. "Noko" to niewiarygodnie udana mieszanka.

Panowie garściami czerpią z rozmaitych rockowych stylów, ale przekuwają w coś świeżego, soczystego i bardzo szczerego. Harmonie przywołują skojarzenia z Alice In Chains, niektóre rytmiczne rozwiązania pachną Toolem, pojawiają się też post-rockowe zamulenia i grzmiące riffy. Jest nieco brudu, mocnych brzmień, ale znajdzie się też miejsce na delikatniejsze, organiczne granie. Poza tym mamy kapitalne melodie (naprawdę, naprawdę, świetne piosenki), znakomitą, gęstą produkcję i całe mnłóstwo emocji.

Celowo nie wymieniam żadnych tytułów, bo chociaż mam swoich ulubieńców, największe wrażenie "Noko" robi w całości. Płyta jest bowiem jednocześnie różnorodna i spójna. Innymi słowy, nie sposób się nudzić, słychać jednak, że to coś więcej niż zestaw (potencjalnych) radiowych hitów.

Niektórzy mogą kręcić nosem, że to nic nowego, ani oryginalnego czy szczególnie wybijającego się. Acz z tworzeniem muzyki jest trochę jak z pieczeniem ciasta. Składniki są znane i powszechnie dostępne, ale nie każdy potrafi połączyć je w coś smakowitego, o licznych zakalcach nie wspominając. Jedni będą jednak z nich czarować cukiernicze cuda, a inni, jak Noko, przygotują pyszną szarlotkę. A tak się składa, że ja uwielbiam szarlotkę.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: noko