Recenzja

27-03-2014-15:21:26

Johnny Cash - "Out Among The Stars"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Czasy gorączki złota minęły ponad wiek temu, ale skarbów wciąż szukać warto. Wytrwali poszukiwacze mogą natrafić na tak wspaniałe znalezisko, jakim jest kilkanaście piosenek składających się na "Out Among The Stars".

Poprzednia pośmiertna płyta Johnny'ego Casha, "American VI: Ain't No Grave", była niczym żegnanie się artysty ze światem. Pięknie smutna, rysująca obraz zmęczonego życiem twórcy, śpiewającego łamiącym się głosem. "Out Among The Stars" to cudownie odnaleziony przez syna muzyka, Johna Cartera Casha, zestaw kompozycji, z których bije witalność, energia, radość życia. Na których głos Faceta w Czerni jest mocny i dźwięczny. Pięknie unosi się nad dynamicznym country (ocierającym się o bluesa, rock and rolla, rockabilly), przybierającym refleksyjną nutę w paru kawałkach. Nagrania pochodzą z lat 1981 i 1984, czyli z dekady, w której Johnny wydał mniej płyt niż w poprzednim dziesięcioleciu, bo mocniej zaangażował się w aktorstwo. Podczas pracy nad albumem "The Baron" z 1981 roku, artysta zetknął się z Billym Sherrillem, słynnym producentem country i przy okazji dyrektorem artystycznym wytwórni CBS Nashvile. To właśnie Billy wyprodukował nagrania, z których Cash chyba jednak nie był wystarczająco zadowolony, skoro trafiły one na półkę na ponad 30 lat.

Dobrze się stało, że dzięki Johnowi Carterowi Cashowi możemy sobie przypomnieć, że jego ojciec to nie tylko stary, schorowany człowiek, cierpiący po śmierci ukochanej żony June Carter Cash, którą tu słychać pełną życia i radości w fantastycznych duetach z mężem (zabawna rozmowa "Baby Ride Easy" i "Don't You Think It's Come Our Time"). "Out Among The Stars" to także wspaniała kooperacja z innym tytanem country, Waylonem Jenningsem, który odszedł na zawsze nieco ponad rok przed Cashem ("I'm Movin' On"). Podniosła niczym religijne zawołanie "I Came To Believe" oraz "Rock And Roll Shoes", "Out Among The Stars" to kolejne z odnalezionych skarbów. Klimat roztańczonej, radosnej imprezy w stylu country, burzy przygotowana przez Elvisa Costello wersja "She Used To Love Me A Lot". Ten bardziej nowoczesny sznyt trochę gryzie się z tym, co na płycie dominuje. To taki zaskakujący gość na imprezie, z którym nie do końca wiadomo, jak postąpić. Jednak celebrowania życia zepsuć nie jest w stanie. Bez wyrzucania gościa może się spokojnie obyć. Przeważa i tak to, co jest wspaniałe, co daje tak wiele pozytywnej energii podczas słuchania.

Gdy byłem piękny i młody, piosenki Johnny'ego Casha kojarzyły się z zamkniętym gronem miłośników country, uosabianych w Polsce przez Korneliusza Pacudę. Nawet wizyta artysty w naszym kraju nie wywołała jakiejś szalonej ekscytacji, o ile pamięć mnie nie zawodzi. Po latach okazało się, że piosenki Casha są uniwersalne, docierają nie tylko do fanów country, a sam artysta otwarty jest na inne doświadczenia, co ożywiło jego karierę. "Out Among The Stars" to powrót do tego, z czym Cash był kojarzony przede wszystkim. Powrót wspaniały. Liczę, że John Carter Cash będzie kontynuował poszukiwania muzycznych skarbów i w archiwach znajdzie jeszcze wiele cudownych piosenek ojca, których dotąd nie było nam dane usłyszeć.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!