Recenzja

31-07-2014-23:46:57

Fink - "Hard Believer"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Fink znalazł na siebie pomysł i niezmiennie się on sprawdza.

"Hard Believer" to kolejna propozycja, na której brytyjski twórca łączy akustyczne dźwięki z ultrasubtelną elektroniką i mocnymi gitarami. Płyta, na której przenikają się folk, indie, ambitny pop, post-rock, blues. Zaskoczeń nie ma, ale w przypadku Fina Greenalla nie jest to żaden zarzut. On po prostu jest w tym świetny i nie ma mowy o monotonii.

Ta pozornie jednolita masa mieni się mnóstwem różnych kolorów. Bywa niepokojąco, nerwowo ("Pilgrim"), bywa lekko, zwiewnie ("Looking Too Closely"). Fink potrafi wciągnąć zapętlonym, bluesowym rytmem (numer tytułowy), ale i porwać gitarową furią ("Shakespeare"). Raz jest kruchy, delikatny, ładny ("Two Days Later"), kiedy indziej zaskakująco ostry ("White Flag"). Niemal pogodny i mroczny, cichy i głośny, prosty i pełen niespodzianek. Ujmują wokalne harmonie, zachwyca przestrzeń, magnetyzujący głęboki głos.

Piąty album Finka to blisko godzina pięknej, chwilami magicznej muzyki. Przyprawiającej o dreszcze, skłaniającej do refleksji, takiej, od której naprawdę trudno się uwolnić.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: fink