Recenzja

31-01-2015-19:57:07

Scorpions - "Return To Forever"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Parę miesięcy temu stuknęło im 50 lat. Mieli odejść, ale zmienili zdanie, co było do przewidzenia. Wilka ciągnie do lasu, nie do ciepłych kapci przed telewizorem. Będą nagrywać, lecz z długimi trasami ma być koniec. Zobaczymy. Swoje półwiecze Scorpionsi uczcili solidną płytą, która fanów zespołu nie powinna rozczarować.

Jeden mój znajomy zwykł powtarzać, że Niemcy (naród) nigdy nie popełniają dwa razy tego samego błędu. Bez względu na dziedzinę życia. Porównując "Return To Forever" i poprzedni krążek "Sting In The Tail" uświadomiłem sobie parę spraw. Na "Return…" jest więcej ognia w gitarach, więcej pazura, mocnego uderzenia, którego brakowało na albumie sprzed paru lat. Nie ma wprawdzie tak wybijających się piosenek jak "Lorelei", "The Best Is Yet To Come" czy "Sting In The Tail", ale więcej kawałków prezentuje równy poziom. Braki poprzedniego materiału Scorpionsi skorygowali z tymi samymi współpracownikami, czyli dwójką znakomitych Szwedów, Mikaelem Nordem Anderssonem i Martinem Hansenem.

Mamy do czynienia z profesjonalistami najwyższej światowej klasy, więc wszystko odpowiednio brzmi i dynamikę ma taką jaką powinna mieć taka muzyka. Pisanie o poziomie wykonawstwa byłoby obraźliwe dla Scorpions, więc daruję sobie. Zwróciło moją uwagę to, że tym razem niespecjalnie wyszły zespołowi te spokojniejsze kawałki. Ani "House Of Cards", ani "Eye Of The Storm" ani "Gypsy Life" nie mają tego magicznego czegoś, co ma choćby "Lorelei", żeby nie sięgać dalej w przeszłość. Ostatni spokojny numer z wymienionych to idealne narzędzie do rozkołysania tłumu na każdym festiwalu.

Z balladami wyszło Skorpionom tak sobie, za to jeśli chodzi o hardrockowego/heavymetalowego kopa nie ma na co narzekać. "Rock 'N' Roll Band", "Going Out With A Bang", "We Built This House", "All For One", nieco wolniejszy, miarowy, z optymistycznym feelingiem "Catch Your Luck And Play" albo "The Scratch" to piosenki naprawdę bardzo udane. Aczkolwiek żadnej z nich kariera na miarę "Rock You Like A Hurricane" raczej nie grozi. Nie pasuje mi do zestawu "Rollin' Home". Jakiś taki zbyt syntetyczny jest ten numer.

Słucham ich ponad 30 lat. Obserwowałem, gdy świat oszalał na punkcie "Wind Of Change", wcześniej pary obściskujące się przy "Still Loving You" i "When The Smoke Is Going Down". Z kumplami machaliśmy piórami przy "Dynamite" i chłonęliśmy boski luz "Arizony". Cieszę się, że Skorpiony wciąż potrafią skutecznie ukąsić. Coraz więcej w ich tekstach sentymentalnych treści, ale są na scenie ponad 50 lat, więc nie mam im tego za złe. Niech grają kolejną dekadę lub więcej, jeśli mają nagrywać takie płyty.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: scorpions