Recenzja

25-03-2015-23:05:31

Courtney Barnett - "Sometimes I Sit and Think, and Sometimes I Just Sit"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Z pozoru Courtney Barnett robi wszystko, żeby nas do siebie zniechęcić. W singlu "Pedestrian at Best" śpiewa, że nas rozczaruje, gdy tylko pojawi się w świetle reflektorów. Nie bryluje w mediach, dysponuje przeciętnym wokalem, na scenie towarzyszą jej tylko gitara i perkusja. Mało tego, kto przy zdrowych zmysłach śpiewa o słoikach ogórków? A jednak jej debiutancki longplay "Sometimes I Sit and Think, and Sometimes I Just Sit" polecam z czystym sumieniem, bo dawno nie słyszałam tak pozytywnych i szczerych piosenek.

Styl Barnett przypomina nieco twórczość PJ Harvey i solowe dokonania Karen Orzołek. Wokalistka z Melbourne stawia na prostotę, lecz nie ma mowy o monotonii - "Sometimes I Sit and Think, and Sometimes I Just Sit" wypełniają i punkowe, zadziorne kawałki ("Pedestrian at Best") i akustyczne ballady ("Depreston"). Dominują krótkie, gitarowe numery, wyjątkiem jest nostalgiczna, siedmiominutowa ballada "Small Poppies". W kolejnych kompozycjach usłyszymy wpływy bluesa czy garażowego rocka z przesterowanymi gitarami, ale zapomnijcie o rozbudowanych solówkach. Momentami Courtney przestaje nawet śpiewać i po prostu mówi do mikrofonu.

Sęk w tym, że jej melorecytacja zawiera mnóstwo treści. Owszem, nie są to politycznie zaangażowane manifesty, ale Australijka udowadnia, że ma dużo oleju w głowie. Kolejne piosenki są pocztówkami z codzienności, pochwałą zwyczajnego, nudziarskiego życia. Nie chce ci się iść na imprezę? Denerwuje cię codzienne dojeżdżanie metrem do pracy i dziwni pasażerowie? Nie jesteś sam! Nie chcesz lansować się z kubkiem latte? Brawo! Barnett nie stroni od autoironii, w "An Illustration of Loneliness" kreśli zabawną, przyziemną autobiografię. Niekiedy dotyka też poważniejszych tematów. W "Elevator Operator" śpiewa o wygórowanych wymaganiach i wyścigu szczurów, który wielu doprowadza do załamania nerwowego.

Nic odkrywczego i genialnego? Nieważne - siła Courtney Barnett tkwi w jej naturalności i groteskowym poczuciu humoru. Nawet wtedy, gdy śpiewa o ogórkach i uciążliwych sąsiadach, robi to w tak bezpretensjonalny sposób, że nie możemy przestać jej słuchać.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!