Recenzja

31-08-2015-16:05:53

Bullet for My Valentine - "Venom"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jeśli oczekujecie tego, co Bullet for My Valentine robili do tej pory, nie zawiedziecie się, słuchając "Venom".

Wydawać by się mogło, że po 10 latach na scenie kapela zechce dojrzeć, nieco poeksperymentować. Nie ta kapela. Jest w tym pewna logika. W końcu nie zmienia się wygrywającej drużyny. Walijczycy nadal więc trochę krzyczą, trochę śpiewają, lubią solidnie przywalić, ale nie gardzą melodiami. "Venom" jest tym wszystkim, za co fani pokochali ten zespół (może z większą dozą thrashowej galopady). Trzeba jednak przyznać, że muzycy wciąż grają z pasją, zaangażowaniem, a ich muzyka choć nie jest już niczym odkrywczym, jest pełna energii i, co bardziej zaskakujące, świeżości.

Szkoda, że tak rzadko pozwalają sobie na wyjście poza utarte schematy bazujące głównie na kontrastach, że najczęściej jednak proponują zgrabny refren i wściekłe zwrotki ("Worthless", slipknotowe "No Way Out") tudzież coś balladowego (numer tytułowy). Okazuje się bowiem, że potrafią stworzyć coś siarczystego, kopiącego, a jednak trochę innego. Mowa o kawałku "Army of Noise", który ma w sobie coś ze starego Skid Row (sposób śpiewania przypomina Sebastiana Bacha) i coś z Iron Maiden/Judas Priest (gitarowe popisy). Niby mamy tu podstawowy "zestaw" Bullet for My Valentine, czyli i melodię i naparzanie, a jednak elementy są bardziej zbilansowane, bardziej harmonijne, podporządkowane rytmowi. OK, to w zasadzie klasyczne heavy, ale kwartet wypada w takim materiale bardziej niż przekonująco. Podobnie jest z nieco łagodniejszym "Hell or High Water".

"Venom" ogólnie wypada dobrze. Nie brakuje piosenek do radia ("Playing God" z edycji deluxe czy "You Want a Battle? (Here's a War)"), koncertowych pewniaków (w sumie każdy kawałek się sprawdzi). Bullet for My Valentine są w formie i zapewniają swym sympatykom to, czego ci od nich oczekują. Nie sposób ich za to ganić, ale zachęcić do odważniejszych poczynań należy, wkrótce bowiem może okazać się, że przestali być wiarygodni.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!