Recenzja

30-06-2016-18:30:02

Andy Black - "The Shadow Side"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Andy Black postanowił zrobić mały skok w bok. Fani nie powinni żałować.

Andy Black to tak naprawdę Andy Biersack, lider Black Veil Brides. Na swym solowym debiucie wokalista udowadnia dwie rzeczy. Po pierwsze ma niebywały dryg do pisania chwytliwych melodii, po drugie muzycznie i artystyczne ma do zaoferowania więcej niż można się było spodziewać.

Od razu uspokoję sympatyków jego macierzystej kapeli, "The Shadow Side" nie różni się drastycznie od tego, z czego Andy zasłynął. Facet nie przerzucił się na country czy R&B. Nadal porusza się po rockowych terenach, ale innych obszarach. Jego solowe utwory to sporo elektroniki, którą Black całkiem fajnie się bawi, fortepianowe pasaże, mniej zadziorne brzmienie i większa przystępność. Bardziej komercyjnie? Na pewno, ale nie oznacza to niczego złego.

Mimo czarno-białej okładki, Amerykanin nagrał wielobarwny album. "Paint It Black" czy "Put The Gun Down" to klasyczne rockowe ballady, które powinny trafić do hollywoodzkich produkcji, "Stay Alive" z gościnnym udziałem Matta Skiby to skoczny, energiczny, imprezowo-koncertowy kawałek, a finałowe "The Void" to dumny i najbardziej stadionowy numer w zestawie. Jest jeszcze otwierające "Homecoming King", gdzie muzyk w największym stopniu pokazuje swoje eksperymentalne ciągoty. Ciekawa, obiecująca kompozycja.

"The Shadow Side" to idealna propozycja dla miłośników melodyjnego rockowego grania i pop-punkowych hitów. Album brzmi nowocześnie, jest pełen wigoru i z miejsca wpadających w ucho melodii.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: andy black