Recenzja

21-10-2016-21:17:00

Cugowscy - Zaklęty krąg

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Wspólna płyta rodziny Cugowskich od co najmniej dekady wydawała się pewnikiem. Muzyczny talent starszych synów Krzysztofa Cugowskiego można podziwiać od blisko 20 lat pod nazwą Bracia. Jednak dopiero wydana w 2013 roku płyta „Zmienić zdarzeń bieg” otworzyła im drzwi do ogólnopolskiego rozgłosu. W tym roku ta trójka wreszcie weszła wspólnie do studia, zabrała ze sobą Krzysztofa Juniora i na początku tego miesiąca zaprezentowała płytę „Zaklęty Krąg.”

Wydawnictwo zapowiadał utwór o tym samym tytule, który był bliski nowym kompozycjom Braci  i ukłonem w stronę fanów Budki Suflera. Piosenka nagrana na trzy głosy, podparta solówką na gitarze elektrycznej sugerowała, że na rynek trafi album przewidywalny. Melodyjny, z domieszką rockowych elementów. Bezsprzecznie wart  posłuchania, ale bardziej ze względu na fantastyczne głosy, które na niej śpiewają. Ale, czy tylko dlatego?

 „Zaklęty Krąg” okazał się zbiorem 12 zaskakujących kompozycji, z której żadna nie jest taka sama, jak jej poprzedniczka, a zamiłowanie do muzyki i poszukiwania dźwięków wylewa się z każdego utworu. W przypadku tej płyty wypadałoby opisać każdą piosenkę z osobna, żeby pokazać, ile ukryto w niej ładnej różnorodności. I potwierdzić tym samym zakurzoną już tezę, że single zapowiadające albumy najczęściej wypadają blado na tle oddawanej w ręce słuchaczy całej płyty.

Jak wyobrażacie sobie brzmienie, tematykę albumu nagranego przez ojca z synami? Dwa, a nawet trzy pokolenia muzyków, którzy wychowywali się przy innych melodiach? Artystów, których otaczały zupełnie różne muzyczne realia? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie właśnie na tym albumie.

Tutaj z jednej strony wita nas „Mercedes Blue,” mogące spokojnie znaleźć się w repertuarze Budki Suflera, i jedna z najciekawszych piosenek na całym albumie. Z drugiej słuchamy „Jackie D.”, kawałka podkradzionego jakiemuś amerykańskiemu bandowi na co dzień grającemu w zadymionym klubie. Z trzeciej strony mamy jedyną na tym albumie piosenkę nagraną wspólnie z młodszym synem Krzysztofa. Utwór „Znów Pora w Drogę” będący jedną z kilku ballad, jakie wydano na płycie „Zaklęty krąg”.

Naturalne wydaje się doszukiwanie drugiego dna w śpiewanych przez nich tekstach, robienie z tej płyty rodzinnej terapii. Tylko po co?

„Zaklęty krąg” to męska płyta, z męskimi emocjami i dźwiękami, ale niepozbawiona melodyjnych utworów i… dobrej zabawy. Tak, to nie jest album smutny, rozliczeniowy. To płyta bardzo gitarowa, ale nie w znaczeniu głośnych, zbyt głośnych gitar. Zadbano o to, żeby z gitar wynurzał się przepiękny dźwięk pianina, bluesowych melodii, energicznych perkusji i przede wszystkim, żeby było słychać głosy. One są tutaj przecież bardzo istotne. Mamy przecież do czynienia z krążkiem nagranym przez jedne z najciekawszych barw na polskim rynku muzycznym!  

Za co trzeba docenić „Zaklęty krąg”? Za dopieszczenie każdej piosenki. Za smaczki, takie jak pierwsze dźwięki gitary otwierające „Do niej”, czy sekcja dęta w „Weź Moją Duszę.” Za wykorzystanie żywych instrumentów i wypuszczenie albumu, który brzmi bardzo wiarygodnie – zarówno, gdy ma się w głowie utwory Budki Suflera, jak i piosenki zespołu Bracia. Nawet te z początków ich kariery, które nie były aż tak melodyjne, jak kompozycje z płyty „Zmienić zdarzeń bieg.” To wszystko czyni ten album jedną z ciekawszych płyt na polskim rynku muzycznym tej jesieni.

autor: Ania/Koncertomania.pl

Podziel się na facebooku! Tweetnij!