Recenzja

21-06-2019-07:24:41

KAT - Without Looking Back

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Żywa legenda polskiego metalu, KAT wydał pierwszy od kilkunastu album, „Without Looking Back”. Jakkolwiek niektórzy będą kręcić nosem, że „bez Romka Kostrzewskiego nie ma Kata”, to obiektywny rzut ucha na zawartość albumu naprawdę miło rozczarowuje – następca „Mind Cannibals” to solidna porcja NWOBHM z doskonałymi wokalami i przede wszystkim, kapitalnymi riffami Luczyka.

że fani talentu i osobowości Romka będą mieli chwilami małe deja vu, ponieważ w niektórych utworach nowy kolega Luczyka naprawdę brzmi, jak dawno zaginiony brat bliźniak Kostrzewskiego!

Warto jednak pamiętać, że wokale byłyby niczym, gdyby nie były oparte na dobrych riffach, które przecież od zawsze zapewnia ojciec Kata i jedyny oryginalny członek formacji, Piotr Luczyk. To chyba najbardziej niedoceniony polski gitarzysta „starej gwardii” – facet zawsze dostarczał kapitalne riffy, które zawstydziłyby niejednego tuza wiosła zza wielkiej wody. Technicznie więcej, niż dobry, Luczyk do tego dysponuje tym, co jest w „zawodzie” gitarzysty tak naprawdę najważniejsze – posiada potężną wyobraźnię, która pozwoliła mu wraz z kompanami wysmażyć całkiem mocno zróżnicowany (w ramach heavymetalowej stylistyki) album.

Doskonała produkcja „Without Looking Back” pozwala świetnie uwypuklić największy atut płyty, czyli właśnie pracę gitar i momentami genialne riffy. Skojarzenia z Diamond Head, Accept, czy Rage są jak najbardziej na miejscu. Składające się z 10 utworów wydawnictwo jest nieco lżejsze niż stare albumy Kata. Utwory są utrzymane w średnich i wolnych tempach, a tylko gdzieniegdzie (np. „Poker”) mamy przyśpieszenie. Wydaje się, że jest to największy minus tej płyty - jest ona nieco pozbawiona agresji i przebojowości.

Gdy jednak kilkukrotnie przestudiować jej zawartość uwagę zwracają gitarowe i aranżacyjne niuanse, w postaci gęsto wplecionych w strukturę albumu solówek i częstych tzw. punktowań. I właśnie w tym tkwi siła nowego Kata – posłuchajcie tylko zagrywek z „Medieval Fire”. Nowa stylistyka, nowi członkowie, jednym słowem nowe otwarcie. Dobitnie podkreśla to okładka, na której wierni fani zauważą odlatujące w dal charakterystyczne elementy starych albumów (widzicie klatkę?).

KAT ścina nadal, może już nie w tak brutalnej manierze (thrashowej), ale nadal skutecznej. Warto więc przy „Without Looking Back” nadstawić łba i dać się ściąć. Polecam i zapewniam, że nie będzie bolało.


Lista utworów:

  1. 1. Black Night In My Chair00:04:40
  2. 2. Poker00:06:03
  3. 3. Medival Fire00:05:32
  4. 4. The Race For Life00:04:33
  5. 5. Flying Fire00:06:05
  6. 6. Wild00:08:42
  7. 7. Walls Of Whispers00:06:05
  8. 8. Let There Be Fire00:05:05
  9. 9. More00:08:15
  10. 10. The Promised Land00:05:57

autor: Maciej Chrościelewski / koncertomania.pl

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: kat