Recenzja

10-07-2009-00:32:09

Skinny Patrini - "Duty Free"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

- Nagramy coś własnego i zaszokujemy wszystkich, ryzykując, że nikt w Polsce nas nie zrozumie, czy pójdziemy na łatwiznę i wymieszamy po trochu to, co popularne było na Zachodzie i to, co nasze? - Hmm, mieszamy, z naciskiem na zachód.

Tak mógł, ale wcale nie musiał, brzmieć dialog muzyków projektu Skinny Patrini podczas pracy nad ich debiutanckim albumem "Duty Free". Wokalistka Ania Patrini i odpowiadający za muzykę Michał "Skinny" Skórka nagrali rzecz, która w Polsce nie ma nazbyt dużej konkurencji, bo też brzmienia głośnego rave'u, electro-popu i garażowej zimnej fali wciąż są u nas rzeczą bardziej do zabawy w klubie niż tworzenia.

Chociażby z tego powodu "Duty Free" jest albumem ważnym z perspektywy fanów muzyki, nad którymi można zawiesić flagę w biało-czerwonych barwach. Niestety duże brawa za odwagę muszą być stłumione, bo nie oszukujmy się - "Duty Free" poza Polską mogłoby zaistnieć może dwa-trzy lata temu, obecnie przeszłoby bez echa. Justice robili to z większym ogniem, Peaches ma niesamowity charakter, Skinny Patrini mają zaś co najwyżej solidny warsztat i intrygującą kreację sceniczną.

Ogólna ocena musi być więc dwojaka. Gdyby oceniać "Duty Free" jako produkt na polskiej scenie należy się wysoka nota i podziw za pójście trochę inną drogą, niż ta wydeptana przez dziesiątki innych rodzimych grup. Gdy jednak spojrzymy szerzej i porównamy Skinny Patrini z artystami, którzy od kilku lat bombardują zachodnie kluby, to czarno na białym widać, jak wiele jeszcze pracy przed duetem.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!