Recenzja

07-05-2012-18:47:41

U2 - "Achtung Baby" (deluxe edition)

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jeśli ktoś dotąd nie posiadał w swej płytotece "Achtung Baby" ma szansę - i powinien - to nadrobić.

Generalnie nie jestem zbyt wielką entuzjastką reedycji, szczególnie, że ostatnimi czasy stały się one nagminne. Wznawianie płyty pół roku po premierze z kilkoma średnio udanymi dodatkowymi numerami jest jawnym naciąganiem ludzi. Zdarza się jednak, że ponowne wprowadzenie na rynek ma sens. Tak było w chociażby w przypadku "Pretty Hate Machine" Nine Inch Nails, którego z uwagi na słabą jakość nie dało się słuchać w oryginale, i tak jest w przypadku "Achtung Baby" U2. Tu jednak nie chodzi o dźwięk, choć ten oczywiście został poprawiony.

Od wydania płyty minęło 20 lat. Co oznacza, że dzisiejsza młodzież kojarzy Irlandczyków z radiowymi, wygładzonymi często mdłymi hitami, Bono-agitatorem/kaznodzieją i dziwaczną, bardzo drogą sceną. Tymczasem dwie dekady temu U2 należało do grona najbardziej nowatorskich, odważnych i zaskakujących rockowych twórców. Wykonali obrót o 180 stopni, ruszyli pod prąd i postawili swą flagę na nieznanym lądzie. "Achtung Baby" było, i zresztą nadal jest, brawurowym połączeniem naprawdę głośnych gitar z elektroniką, pięknych melodii z doskonałymi aranżacjami. Wielowymiarowym artystycznym manifestem i superprzebojowym zestawem w jednym.

Wersja deluxe reedycji została poszerzona o krążek z numerami ze stron B singli i rarytasami. I to też jest ciekawa lekcja poglądowa. Dawniej bowiem single były czymś więcej niż dzwonkami w telefonie. Na małe krążki trafiały prawdziwe perełki, nagrania niewiele lub wcale nieodstające od materiału albumowego. Weźmy chociażby fajnie pulsujące "Salomé", świetny cover "Paint It, Black" The Rolling Stones czy niemal klubowy remiks "Even Better..." oraz transowe "Night And Day (Steel String Remix)". Zagorzali fani z większością są pewnie zaznajomieni, ale kto skorzysta z okazji uzupełnienia zasobów płytowych o wersję deluxe, nie będzie rozczarowany dodatkami.

"Achtung Baby" to wielka rzecz, tym większa, że po tylu latach niezmiennie znakomita. Nie sądzę, by U2 jeszcze zdołali kiedyś przeskoczyć arcydzieło z 1991 roku. Tym lepiej, że ukazało się wznowienie. Przypomina bowiem, jak to się stało, że czwórka Irlandczyków jest największym zespołem na świecie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: u2