Aktualności

21-12-2018-15:56:00

Znane/nieznane #7: Madrugada - The Nightly Disease

Madrugada - The Nightly Disease / skan bookletu /

Podziel się na facebooku!

Madrugada to jedna z największych i najbardziej niedocenionych perełek europejskiej sceny muzycznej. Po dekadzie uśpienia zespół powróci na scenę w 2019 roku, by celebrować 20-lecie debiutanckiej płyty, „Industrial Silence”. Obszerna trasa koncertowa nie ominie także Polski – grupa zagra w warszawskim klubie Niebo 20 marca. Koncertowy repertuar obejmie także materiał z pozostałych albumów, dlatego w ramach cyklu znane/nieznane przybliżamy historię powstania drugiego albumu, „The Nightly Disease”.

Na charakterystyczne brzmienie Madrugady istotny wpływ miał każdy z muzyków. Jon Lauvland Pettersen to wszechstronny perkusista, który potrafił nadać utworom zarówno bardziej rockowego charakteru mocnym uderzeniem, jak i ozdobić je jazzowymi subtelnościami. Basista Frode Jacobsen niejednokrotnie wyznaczał kompozycjom kierunek melodyjnymi i precyzyjnie zrytmizowanymi pętlami. Zmarły w 2007 roku gitarzysta Robert Burås potrafił opatrzeć kompozycje zarówno trafną, szorstką teksturą, jak i pieczołowicie wypracowanym, doskonale minimalistycznym solo. Frontman zespołu Sivert Høyem to mroczne i enigmatyczne teksty oraz niepowtarzalna barwa głosu i maniera wokalna. Wszystkie te elementy złożyły się na osobliwe brzmienie Madrugady, w którym skandynawski dekadentyzm styka się z zachodnią pikanterią. Na „The Nightly Disease” świetnie słychać, jak znakomicie współgrają ze sobą poszczególne elementy, by złożyć się na wyjątkową całość.

Po sukcesie debiutanckiego albumu „Industrial Silence” w 1999 roku, zespół wyruszył w promocyjną trasę koncertową po ojczystej Norwegii i Europie. Większość materiału na jego następcę powstała w trasie, a wybrane utwory można było już wtedy usłyszeć na żywo we wczesnych wersjach, np. „Black Mambo”. Pisząc teksty piosenek, Sivert był mocno zainspirowany hiszpańskim poetą Federico Garcia Lorca. Obszerne fragmenty jego wiersza „He Died at Dawn” wokalista zacytował w piosence „Run Away with Me”. Przed sesją nagraniową napisano łącznie 27 piosenek, z czego ostatecznie zarejestrowano 20.

Na nagrania zespół udał się do Stanów Zjednoczonych, by umożliwić Johnowi Agnello sprawowanie pieczy nad albumem w roli producenta. Agnello pracował już z Madrugadą, miksując debiutancki album. Zaplanowana pierwotnie na sześć tygodni sesja nagraniowa wydłużyła się do ośmiu. Nagrania w studiu Water Music Recorders w Hoboken w New Jersey rozpoczęły się 25 sierpnia a zakończyły 11 listopada 2000 roku.

Okres spędzony w studiu przypadł na zmianę pór roku. Jesienna aura sprzyjała nagraniom, bo pasowała do nastroju samej muzyki. Kształt albumu w dużej mierze zdefiniowały drobne tarcia i konflikty między członkami zespołu. Praca w studiu była intensywna i wyczerpująca. Żyliśmy w studiu w tamtym czasie – wspominał John Agnello. Czasem nagrywaliśmy po 18 godzin. Ciężka praca sprawiła, że nasze nerwy były w strzępach, ale powstało też wiele anegdot. Raz zasnąłem w trakcie nagrywania gitar. Obudziłem się po minucie. Robert powiedział do mnie żartobliwie: „Johnie Agnello, starzejesz się!” Tej nocy skończyliśmy wcześniej, żebym mógł się trochę wyspać.

Każdy z muzyków miał własne preferencje odnośnie pory doby, w czasie której nagrywał. Znaczna część albumu powstała podczas późnych nocnych sesji w trakcie których zespół grał na żywo, co pozytywnie wpłynęło na autentyczność wielu kompozycji. Jon był gotów do pracy o 10 rano, a Sivert śpiewał od późnego wieczora do wczesnych godzin porannych – wspominał John. Czasem praca nad albumem była trudna, czasem dużo się śmialiśmy. Wszyscy się czegoś nauczyliśmy dzięki temu albumowi. Biedny asystent, Chris, spędził w studiu więcej godzin niż ja, a w nagrodę różni uczestnicy sesji nagraniowej naskakiwali na niego z różnych powodów. To pewnie zostawiło blizny. To był zwariowany, szalony, piękny czas.

Aby uczynić atmosferę w studiu w możliwie komfortową i naturalną, Sivert przekształcił swoją kabinę do nagrań wokalu w małe mieszkanie. Wstawił sobie stolik, wygodny fotel i lampę z czerwonym, aksamitnym abażurem, jakby wprost z saloonów na Dzikim Zachodzie. Okna przysłonił kocami, które  udekorował plakatami. To była jego przystań na ten czas – wspominał z rozrzewnieniem Agnello. Można było go tam znaleźć czytającego. Piszącego listy. Pracującego nad tekstami piosenek. Jego skupienie i etyka pracy jest tym, co czyni go wspaniałym twórcą i wokalistą. 

W nagraniach wzięli udział także gościnni muzycy: Eric Heywood zagrał na elektrycznej gitarze stalowej w utworach „Frontman”, „Into Heartbeats” i „Only When You’re Gone”, a wokalistka Siobhan Duffy z amerykańskiego zespołu wykonującego rock alternatywny The Gunga Din zaśpiewała wraz z Sivertem na utworach „Sister” i „Only When You’re Gone”.

Miksowanie albumu także trwało dłużej niż pierwotnie planowano. Zespół był początkowo niezadowolony z rezultatów. Na pierwszej wersji wokal Siverta okazał się za słaby, więc Madrugada przybyła do Hoboken ponownie w listopadzie, aby znaleźć właściwy balans miksu wraz z producentem Agnello i nadać głosowi Siverta odpowiednią moc.

Masteringiem zajął się Greg Calbi w Sterling Sound Studios w Nowym Jorku w styczniu 2001 roku. Premierę samego albumu poprzedziła EP-ka wydana 19 lutego zatytułowana „Hands Up – I Love You”, na której oprócz tytułowej kompozycji zaczerpniętej z albumu znalazły się trzy dodatkowe piosenki - stara piosenka „Ready to Carry You” i nagrane w czasie sesji do albumu „Run Away with Me” i „Ice-9”.

Album „The Nightly Disease” ukazał się 5 marca 2001 roku nakładem Virgin Records. Wydawnictwo było bardzo wyczekiwane zwłaszcza w Norwegii i Niemczech, gdzie udanym debiutem i spektakularnymi koncertami Madrugada zjednała sobie rzeszę fanów. Album osiągnął duży sukces komercyjny i status złotej płyty w Norwegii. Odważnie wybrany na pierwszy singiel, prawie sześciominutowy utwór „Hands Up – I Love You”, był wielkim hitem norweskiej listy przebojów.

Krytycy muzyczni byli jednak mniej entuzjastyczni od fanów. Powody dla których Norwedzy wyrywali kopie debiutanckiego albumu z półek sklepowych tutaj nie są obecne, niewiele może się tu podobać – pisał recenzent norweskiego portalu muzycznego groove.no. Większość piosenek sprawdziłaby się najlepiej jako muzyka filmowa. I o ile to ostatnie stwierdzenie można by nawet uznać za spory komplement, były też bardziej jednoznacznie druzgocące recenzje. Przeciętny sequel od Madrugady – krzyczał nagłówek recenzji serwisu panorama.no. „The Nightly Disease” to album w połowie składający się z dopracowanych i kompletnych kompozycji Madrugady, a reszta jest mdła i nudna w kształcie i treści. 

Jak to jednak często bywa w przypadku muzyki wartościowej w sposób nieoczywisty, po latach album został doceniony. To znacznie lepszy i bardziej spójny album, niż debiutancki – pisał recenzent serwisu AllMusic. Tak, to może być depresja uchwycona na taśmie, ale brzmi autentycznie i przekonująco, w przeciwieństwie do większości materiału z debiutu. (...) Podobnie jak w przypadku wielu spośród najlepszych nagrań, jakie kiedykolwiek stworzono, [album] nie jest zbyt przystępny, ale jak już się w niego wczujesz, z pewnością pozostawi trwałe wrażenie.

Nie miał wątpliwości co do słuszności kierunku, który obrała Madrugada na drugim albumie, jego producent. Esencją Madrugady jest postęp, nowe inspiracje i podejmowanie szans – wspominał po latach. Nie rozczarowali. Zestaw piosenek na tym nagraniu okazał się jednocześnie elegancki, awangardowy, wymagający i klasyczny.

12 ścieżek, które składają się na „The Nightly Disease”, trwa łącznie prawie 65 minut. Nie jest to więc album ani krótki, ani przystępny. Muzycy nie bali się rzucić wyzwania słuchaczowi – o czym świadczy choćby dziewięciominutowy utwór „Sister”.

Album otwiera „Black Mambo” i jeden z najbardziej rozpoznawalnych wiodących motywów basowych w całej dyskografii Madrugady. Nigdy nie zapomnę, jak Frode pracował nad intro – opowiadał producent. Jak sprawił, że linia basu zaczęła żyć, jak się wydawało, wiecznie i jak uparcie pracował nad tym, by intro brzmiało tak, jak brzmi teraz.

Z kolei „Step Into This Room and Dance for Me” odznacza się specyficzną partią perkusji. Gra ona dosyć monotonnie, co podkreśla melancholijny, nieco obojętny ton piosenki. Kluczowe dla atmosfery było odpowiednie uchwycenie brzmienia instrumentu. Jon nagrywał bębny w małej, martwej budce izolacyjnej aby uzyskać perfekcyjny, suchy dźwięk– relacjonował Agnello. To także znakomity przykład doskonale wyważonej, stonowanej partii gitarowej. Przeciągnięty, monotonnie zrytmizowany motyw połączony jest przykuwającą uwagę, zmyślnie zaczepną frazą.

„A Deadend Mind” to definicja dekadentyzmu w wydaniu Madrugady. Depresyjność w tej muzyce nie jest surowa, chłodna i odpychająca. Jest ciepła, tajemniczo uwodzicielska i poetycka. Znieczula jak szklanka dobrej whiskey wypita późną nocą przed snem i daje poczucie dziwnego komfortu w płynącym spokojnie marazmie. To także jeden z lepszych przykładów geniuszu muzycznego, jaki tkwi w stonowanym minimalizmie: subtelna i urzekająca melodia gitarowa wychodzi na pierwszy plan wymiennie ze zobojętniałym, hipnotyzującym wokalem, a punktem kulminacyjnym kompozycji jest przepiękna, pieczołowicie skonstruowana solówka, mogąca stać w jednym rzędzie z dokonaniami gitarowych mistrzów minimalizmu, takich jak David Gilmour czy Mark Knopfler.

Oprócz edycji standardowej, „The Nightly Disease” zostało wydane także jako specjalna, limitowana edycja w nakładzie 10.000 egzemplarzy, którą wzbogacono o drugi krążek, wydany także jako oddzielny maxi singiel „The Nightly Disease Vol. II”. Znajdują się na nim trzy dodatkowe utwory: „Nightly Disease Part I”, „Big Sleep” i „I’m Sorry”.

13 maja 2011 roku, ponad 10 lat od premiery, ukazała się reedycja zawierająca album w wersji cyfrowo zremasterowanej, z dodatkowym dyskiem z bonusami wcześniej opublikowanymi na EP-kach i jako strony B singli, w tym niepublikowanym materiałem powstałym w tym samym okresie. Odpowiedzialny za oryginalny mastering Greg Calbi ze Sterling Sound Studios podjął się także remasteringu. W związku z bogactwem materiału, trzy bonusowe utwory umieszczono na pierwszym krążku po głównym albumie: „Nightly Disease Part I”, „Big Sleep” i „Run Away with Me”.

Powstały w trakcie sesji do „The Nightly Disease” utwór „The Lost Gospel” został pierwotnie wydany na albumie „The Deep End” z 2005 roku, jednak była to nowa wersja. Odrzut z sesji do „The Nightly Disease”  opublikowano w oryginalnej formie dopiero na dodatkowym dysku do remasteru z 2011 roku. Zawsze powtarzam, że był to utwór, który mi uciekł – wspominał producent. Uwielbiałem go w nadrobniejszych szczegółach i desperacko pragnąłem, by znalazł się na albumie, ale nie udało nam się nagrać właściwej wersji i został zsunięty na bok aż do czasu „The Deep End”. Poza tym, niczego nie żałuję w związku z „The Nightly Disease”.

Tragiczna historia Madrugady i uważna lektura ich dokonań niezmiennie skłania do refleksji – co by było, gdyby...? Często wracam pamięcią do tych czasów i zastanawiam się, dlaczego pewne rzeczy nie potoczyły się inaczej – rozmyślał po latach Agnello. Najbardziej zastanawia mnie, dlaczego Madrugada nie osiągnęła sukcesu w Stanach. Nadal puszczam te nagrania ludziom i zawsze są zachwyceni. Jesteśmy zazwyczaj w moim samochodzie, jedna z piosenek odpali się w moim iPodzie i osoba siedząca z tyłu zapyta „Hej, czego słuchamy?” Zaczynamy rozmawiać i za każdym razem dochodzimy do tych samych wniosków. Zaplanowany na 2019 rok powrót zespołu będzie okazją do dopisania kolejnego rozdziału tej, jak się wydawało, zakończonej historii.

Bilety na warszawski koncert Madrugady można kupić tutaj.

Tracklista:

1. „Black Mambo”

2. „Step Into This Room and Dance for Me”

3. „Nightly Disease Part II”

4. „Lucy One”

5. „Hands Up – I Love You”

6. „A Deadend Mind”

7. „The Frontman”

8. „We Are Go”

9. „Into Heartbeats”

10. „Sister”

11. „Two Black Bones”

12. „Only When You’re Gone”

źródło: Tymoteusz Kociński / Koncertomania.pl
21-12-2018-15:56:00

Podziel się na facebooku!

TAGI: madrugada