Aktualności

14-05-2019-14:47:00

10 lat... Green Day – „21st Century Breakdown”

Fragment okładki omawianej płyty

Podziel się na facebooku!

Sytuacja, w której przełom zdarza się w muzycznej karierze aż dwa razy, jest prawdziwą rzadkością. Jednak zespół Green Day tego dokonał – dwa razy stworzył albumy, które odmieniły wszystko. Wydany w 1994 roku „Dookie” uczynił z garażowego, mało znanego zespołu gwiazdę, zapełniającą swoimi teledyskami znaczną część czasu antenowego wówczas jeszcze muzycznej stacji MTV. 10 lat później, „American Idiot” pokazał światu Green Day po kolosalnej metamorfozie, zjednujący sobie całe pokolenia nowych fanów, którzy wraz ze starymi zapewnili wyprzedane stadiony. Był to album cementujący miejsce zespołu w historii rocka, a potem Green Day już drugi raz stanął przed trudnym zadaniem stworzenia jego następcy. 15 maja mija 10 lat od premiery „21st Century Breakdown”.

Prace nad albumem rozpoczęły się jeszcze w styczniu 2006 roku, niemal zaraz po zakończeniu trasy promującej album „American Idiot”. Zespół milczał w sprawie postępów prac nad albumem aż do października 2007 roku, kiedy to Billie Joe Armstrong w wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone” wyjawił: Mamy mnóstwo muzyki – jakieś 45 piosenek… To jest całkowity chaos… Chcę się dokopać do tego, kim jestem i co czuję w tym momencie – jako człowiek w średnim wieku. Muzycy pracowali nad wczesnym wersjami piosenek w swojej sali prób w Oakland w Kalifornii. Wiele z piosenek zostało napisanych na pianinie, a nie na gitarze, jak to zwykle miało miejsce w przeszłości.

Zespół wszedł do studia w styczniu 2008 roku. Nagrania trwały ponad rok i zakończyły się w kwietniu 2009. Grupa korzystała z czterech studiów nagraniowych: Ocean Way Recording w Hollywood, Studio 880 w Oakland, Jel Studos w Newport Beach oraz Costa Mesa Studios w Costa Mesa. Producentem po raz pierwszy został Butch Vig, znany głównie z pracy z Garbage (jako producent i perkusista) czy Nirvaną (wyprodukował słynny album „Nevermind” z 1991 roku).

Członkowie Green Day kupili kilka starych gramofonów i inspirowali się słuchając klasycznych albumów Raya Daviesa, The Pretty Things, The Doors czy Meat Loaf. Billie Joe opracował także własną wersję suity The Who z 1966 roku pod tytułem „A Quick One, While He’s Away”, a następnie nagrał ją w studiu wraz z całym zespołem. Cover ten, wraz z trzema innymi, dostępny był na rozszerzonej wersji albumu dostępnej w cyfrowym sklepie iTunes.

Producent Butch Vig opowiadał, że frustracje i nieporozumienia pomiędzy muzykami sprawiały, że nagrywanie albumu było męczącym procesem i przeciągało się w czasie. Billie Joe długo nie wyjawiał słów piosenek nawet przed kolegami z zespołu. Wczesne, domowe wersje demo, zmiksowane przez niego były w ten sposób, że nie dało się zrozumieć słów. Dopiero w drugiej połowie 2008 roku Armstrong zdecydował się usiąść z resztą zespołu i producentem i wyjawić słowa piosenek z całego albumu, odczytując je po kolei na głos przed kolegami.

Napięcia w studiu mogły wynikać z presji sprostania sukcesowi poprzedniego albumu. Wizja rychłego końca zespołu wcale nie była odległa. Ten album mógł nas zabić – wyjawił Billie Joe w wywiadzie dla „The Sunday Times”. Tak wysoko zawiesiliśmy sobie poprzeczkę z „American Idiot”.

W nagraniach pomogli zaproszeni goście, dzięki którym pojawiło się na albumie sporo dodatkowych instrumentów i nietypowych jak dla Green Day brzmień. Na płycie usłyszeć można zatem pianino, za które odpowiadał wieloletni przyjaciel zespołu i koncertowy weteran Jason Freese, oraz sekcję smyczkową, za którą odpowiadali Tom Kitt (aranżacje) i Patrick Warren (dyrygentura).

Ósmy album studyjny Green Day, „21st Century Breakdown”, ukazał się 15 maja 2009 roku nakładem Reprise Records. Był to drugi po „American Idiot” album koncepcyjny utrzymany w konwencji opery rockowej.

Przyjęcie płyty przez recenzentów było przeważnie pozytywne, chociaż pojawiały się także stanowcze głosy krytyki dotyczące zarówno warstwy merytorycznej, jak i muzycznej albumu. Mimo to „21st Century Breakdown” odniosło duży sukces komercyjny. Był to najlepiej radzący sobie album Green Day na listach sprzedaży, osiągając pierwszą pozycję w wielu krajach, wliczając w to prestiżową amerykańską listę Billboard 200. W samych Stanach Zjednoczonych w pierwszym tygodniu sprzedało się 215 tysięcy kopii, a album pozostał na pierwszym miejscu listy najlepszych rockowych albumów Billboard przez trzy tygodnie.

Na pierwszy singiel wybrano waleczny hymn „Know Your Enemy”, który wypuszczono na miesiąc przed premierą albumu - 16 kwietniu 2009 roku. Drugim singlem wydanym 25 maja była ballada o stadionowym rozmachu, „21 Guns”. W kolejnych miesiącach ukazały się jeszcze trzy single: „East Jesus Nowhere”, utwór tytułowy, oraz „Last of the American Girls”.

Specjalna winylowa limitowana edycja w nakładzie 3000 kopii zawierała trzy 10-calowe winyle. Na każdym zawarto jeden z trzech aktów, na które podzielono zawartość płyty. Ponadto zestaw zawierał kopię albumu na płycie kompaktowej, 60-stronicowy album z ilustracjami i kod na pobranie cyfrowej wersji albumu z sieci.

Płyta została wydana jedynie w „nieocenzurowanej” wersji ze słynną naklejką „Parental Advisory”. Jedna z największych amerykańskich sieci handlowych, Walmart, zgodnie z wewnętrzną polityką odmówił sprzedaży albumu, zażądał więc, by Green Day wypuścił jego ocenzurowaną wersję, jednak zespół nie zgodził się na to.

„21st Century Breakdown”, podobnie jak jego poprzednik, utrzymany jest w konwecji opery rockowej. Zespół rozbił całość, składającą się aż z 18 kompozycji, na trzy akty: „Heroes and Cons”, „Charlatans and Saints” i „Horseshoes and Handgrenades”. Słowa piosenek opowiadają historię pary młodzieńców o imionach Christian i Gloria, którzy zmagają się z trudną amerykańską rzeczywistością po prezydenturze George’a W. Busha. Autor tekstów, Billie Joe, znaczną część tematów zaczerpnął z własnych prywatnych przeżyć i w wielu utworach śpiewa w pierwszej osobie. W słowach piosenek doszukać się można licznych nawiązań do jego prywatnego życia i osób z jego otoczenia – syna czy żony.

Krytyka albumu była skierowana głównie wobec mało zrozumiałego i zdecydowanie mniej spójnego przekazu, zwłaszcza w porównaniu z „American Idiot”. Wielu fanów miało za złe zespołowi, że po raz kolejny bierze się za polityczną propagandę, zwłaszcza po tak intensywnym i jednowymiarowym pod tym względem poprzedniku. Jednak tym razem przekaz, zakamuflowany licznymi metaforami i odniesieniami do życia osobistego autora tekstów, okazał się zdecydowanie mniej precyzyjny i bardziej zagmatwany dla odbiorcy, który żył już w czasach post-bushowskich, podczas gdy cały materiał powstał jeszcze w trakcie trwania jego prezydentury i nietrudno się domyślić, że w ogromnej części był zainspirowany frustracjami wynikającymi z tego faktu.

Muzycznie album nie jest tak wybitny jak „American Idiot”, ale z drugiej strony rozrzut stylistyczny i bogactwo inspiracji są bardzo zauważalne. Sporo tu zarówno ostrych, szybkich punkowych momentów, jak i wzruszających balladowych momentów. Dużo tu smaczków do odkrywania - album potrafi zaskakiwać, gdy odkrywa się go na nowo po latach, zwłaszcza jeśli zestawi się go ze znacznie bardziej zachowawczymi płytami Green Day, które ukazały się po nim. Trudno nie dostrzec licznych eksperymentów stylistycznych i rozlicznych nawiązań zarówno do klasyki rocka i muzyki rozrywkowej jako takiej, jak i poprzednich dokonań Green Day (w tym akustyczne eksperymenty z niedocenionego, wydanego w 2000 roku „Warning”). Pojawiło się tutaj łączenie kilku utworów w jeden w formie suity, ale nie przybierają one tak długich form, jak na „American Idiot”. Najbardziej rozbudowane pod tym względem są: tytułowy utwór „21st Century Breakdown” i „American Eulogy”, oba jednak trwają od 4 do 5 minut, podczas gdy suity „American Idiot” i „Homecoming” z poprzednika liczyły sobie ponad 9 minut.

Album jest nieco przeładowany pomysłami i uważne jego wysłuchanie od początku do końca przy jednym posiedzeniu jest zwyczajnie męczące. Green Day dopuścił się tu przerostu formy nad treścią, co zresztą odbiło się także na nich przy okazji kolejnego, a raczej trylogii kolejnych albumów, które stanowiły powrót do bardziej tradycyjnych, prostych form piosenek.

Oczekiwania związane z następcą „American Idiot” były ogromne, szczególnie, że fani zmuszeni byli czekać na nowy album aż 5 lat. Słychać, że zespół stawał na głowie, by sprostać kosmicznym nadziejom, ale jak to zazwyczaj bywa w tego typu przypadkach, była to walka z góry skazana na porażkę. I chociaż nie brakuje na „21st Century Breakdown” naprawdę udanych momentów, album jako całość zdecydowanie nie broni się tak znakomicie jak jego poprzednik, któremu udało się przejść do historii jako jednemu z najważniejszych albumów w historii rocka. Te dysproporcje w jakości po latach zdaje się dostrzegać także sam zespół, który po odpowiednio 10 i 15 latach od ukazania się „21st Century Breakdown” i „American Idiot”, chętniej w koncertowych setlistach umieszcza utwory z tego drugiego.

Tracklista:

1. „Song of the Century"

2. „21st Century Breakdown"

3. „Know Your Enemy"

4. „¡Viva la Gloria!"

5. „Before the Lobotomy"

6. „Christian's Inferno"

7. „Last Night on Earth"

8. „East Jesus Nowhere"

9. „Peacemaker"

10. „Last of the American Girls"

11. „Murder City"

12. „¿Viva la Gloria? (Little Girl)"

13. „Restless Heart Syndrome"

14. „Horseshoes and Handgrenades"

15. „The Static Age"

16. „21 Guns"

17. „American Eulogy"

18. „See the Light"

źródło: Tymoteusz Kociński / Koncertomania.pl
14-05-2019-14:47:00

Podziel się na facebooku!

TAGI: green day