Aktualności

15-06-2019-10:00:00

30 lat... Nirvana – „Bleach”

Fragment okładki omawianej płyty

Podziel się na facebooku!

Gdy w 1989 roku ukazał się debiutancki album Nirvany, nikt nie spodziewał się, że dwa lata później ten sam zespół nagra album, który wyniesie go na piedestał. „Bleach”, niekochane dziecko Kurta Cobaina, album zrobiony na siłę i na odczepnego, za grosze, jest trudny do skonsumowania nawet dziś. Ale jeśli uważnie się w niego wsłuchać, łatwo wyłapać przebłyski geniuszu i stylu, który wkrótce miał uczynić z Nirvany legendę. W czerwcu tego roku mija 30 lat od premiery „Bleach”.

W listopadzie 1988 roku ukazał się pierwszy singiel Nirvany, zawierający cover zespołu Shocking Blue, „Love Buzz”. Wytwórnia Sub Pop zażyczyła sobie przygotowania materiału na EP-kę, jednak Nirvana zaczęła przygotowywanie materiału, który miał wypełnić płytę długogrającą.

Pierwsza główna sesja nagraniowa w studiu Reciprocal Recording Studios w Seattle z producentem Jackiem Endino odbyła się 24 grudnia 1988 roku i trwała pięć godzin. Kolejna sesja odbyła się między 29 a 31 grudnia, a trzecia potrwała od 14 do 24 stycznia. Piosenki „Floyd the Barber”, „Paper Cuts” i „Downer” zostały nagrane w czasie jednej z wcześniejszych sesji w 1988 roku, podczas której na perkusji zagrał jeszcze poprzedni perkusista zespołu, Dale Crover. Gdy zastąpił go Chad Channing, pojawił się pomysł, by nagrać te trzy utwory jeszcze raz z Chadem. Budżet był jednak mocno ograniczony, żeby nie powiedzieć, że w ogóle nie istniał, ostatecznie więc postanowiono jedynie zremiksować oryginalne nagrania z Dalem.

Zawsze lubiłem pracować z Jackiem – wspominał Channing w rozmowie z „Rolling Stone” w 2009 roku.  Jest otwarty na pomysły, ale też bardzo przenikliwy i nie pozwoli, żeby cokolwiek ci się upiekło. Zawsze powie: ‘Myślę, że stać cię na więcej’. Dobrze jest być motywowanym w ten sposób.

Endino wystawił zespołowi rachunek na kwotę 606 dolarów i 17 centów za łączną liczbę trzydziestu godzin spędzonych w studiu nagraniowym. Kwotę uiścił Jason Everman, który przez kilka miesięcy koncertował z Nirvaną po ukazaniu się albumu „Bleach” jako drugi gitarzysta. Muzyk pojawia się nawet na zdjęciu widniejącym na okładce albumu, chociaż nie brał udziału w sesjach nagraniowych. Został jednak wymieniony jako osoba, która przyczyniła się do nagrań – była to forma podziękowania przez grupę za pomoc finansową.

Album pierwotnie miał nosić tytuł „Too Many Humans”. Do zmiany zainspirował Cobaina plakat kampanii przeciwko AIDS, który zawierał hasło „Bleach Your Works”, co miało zachęcać narkomanów do dezynfekowania igieł.

Powstawanie „Bleach” było procesem trudnym z wielu względów. Podczas gdy materiał był już gotowy, wydanie płyty odwlekało się z miesiąca na miesiąc. Najpierw Sub Pop ingerował w kolejność utworów, a następnie wytwórnia zmagała się z trudnościami w finansowaniu wydania albumu.

Ostatecznie album ukazał się 15 czerwca 1989 roku. Początkowo nie odniósł sukcesu komercyjnego, a wytwórnia nie robiła wiele, by go promować. Kurt Cobain był z tego faktu bardzo niezadowolony. Z kolei recenzenci z miejsca docenili album.

Po tym, jak przełomowy album Nirvany, „Nevermind” z 1991 roku, odniósł wielki sukces, podjęto decyzję o wznowieniu debiutanckiego albumu. W 1992 roku ukazała się zremasterowana wersja „Bleach” wydana przez Sub Pop w USA i Geffen Records na świecie. Jako bonus dodano dwie dodatkowe ścieżki na wersji CD. Wznowienie zadebiutowało na 89 miejscu amerykańskiej listy Billboard 200 i dotarło do 33 miejsca najlepiej sprzedających się albumów w Wielkiej Brytanii.

Okładka albumu przedstawia zdjęcie wykonane przez ówczesną dziewczynę Cobaina, Tracy Marander, podczas koncertu zespołu w galerii sztuki Reko Muse w mieście Olympia w stanie Waszyngton.

Muzyka na „Bleach” w większości jest prosta, surowa, agresywna i szorstka. Podczas pracy nad albumem Kurt Cobain nie był zbyt szczęśliwy, ponieważ nie czuł swobody artystycznej. Czuł, że całe środowisko – zarówno scena muzyczna w Seattle, jak i sam Sub Pop, wywierają na nim ogromną presję, żeby muzyka, którą tworzy, wpasowała się w trend stylu grunge. Zdaniem Cobaina, muzyka na „Bleach” jest efektem kompromisu, w wyniku którego artysta musiał tłumić swoje twórcze zapędy i powstrzymywać się od bardziej awangardowych i popowych elementów. Artysta był wyjątkowo krytyczny względem muzyki zawartej na albumie i twierdził, że uczynił ją celowo ponurą, klaustrofobiczną i skromną pod względem tekstowym i że charakter nagrań studyjnych dramatycznie różnił się ekscytujących, pełnych życia wykonań koncertowych.

Kiedy piszę piosenkę, słowa są najmniej ważną rzeczą – tłumaczył Cobain w rozmowie z dziennikarzem Johnem Robbem, która była jednym z jego pierwszych wywiadów. Mogę poruszyć dwa lub trzy różne tematy w jednej piosence, a tytuł może nie znaczyć kompletnie niczego. Czasem sam sobie utrudniam zadanie, po to aby rozgniewać siebie samego. Próbuję kilku podświadomych tematów, jak konflikty z innymi ludźmi. Większość tekstów na „Bleach” dotyczy mojego życia w Aberdeen.

W rozmowa z magazynem „Spin” w 1993 roku Cobain przyznał, że zupełnie nie obchodziło go to, o czym są teksty i że 80% z nich powstało w noc poprzedzającą nagrania, a nawet w drodze do studia nagraniowego: Byłem po prostu wkurzony. Nie wiem z jakiego powodu. Więc po prostu wykrzykiwałem negatywne słowa i dopóki nie były seksistowskie ani zbyt żenujące, myślałem że będzie dobrze. Nie cenię sobie żadnego z tych tekstów.

W istocie, materiał na „Bleach” to trudna lektura, ale nie znaczy to, że brakuje na nim interesujących momentów. Najciekawszym zarówno muzycznie, jak i historycznie utworem na albumie jest „About a Girl”. Pod względem brzmieniowym to stosunkowo miła ballada z wpadającą w ucho melodią, ale naprawdę ciekawy jest ironiczny tekst, zwłaszcza w refrenie. Po latach okazało się, że słowa utworu Cobain pisał z myślą o swojej ówczesnej dziewczynie, Tracy Marander, z którą wówczas mieszkał i często się sprzeczał. Dziewczyna nie miała pojęcia, że to o niej, aż do 1993 roku, kiedy to przeczytała książkę „Come as You Are: The Story of Nirvana”.

Wrzucenie „About a Girl” na „Bleach” było ryzykiem – wspominał Kurt w wywiadzie dla „Rolling Stone” w 1993 roku. Bardzo lubiłem pop, słuchałem R.E.M.-u i wszelkich rzeczy z lat 60-tych. Ale otoczenie wywierało mnóstwo presji – jak w średniej szkole. Umieszczenie takiej śmiesznej R.E.M.-owej popowej piosenki na albumie grunge’owym było ryzykowne.

Prawdziwą popularność przyniosła tej piosence akustyczna wersja z legendarnego koncertu MTV Unplugged w Nowym Jorku z 1994 roku, który rozpoczął się właśnie od drastycznie odmiennej wersji „About a Girl”.

Zwraca uwagę także „School” – piosenka z jedynie czterema wersami tekstu, krytykującym scenę muzyczną w Seattle, która zdaniem Kurta była dojrzała jak uczniowie szkoły średniej. Podobać się mogą nieco chaotyczne partie perkusji i brzmienie kojarzące się z „Aero Zeppelin” nagranym podczas pierwszej sesji demo 23 stycznia 1988 roku, wydanym później na kompilacji „Incesticide” z 1992 roku. Z tej samej sesji pochodzi także utwór „Downer”, którego brakowało na kasetowej i winylowej edycji albumu „Bleach”.

Ponure treści wylewają się z większości utworów. W „Negative Creep” Cobain pisze negatywnie o sobie. „Mr. Moustache” i „Downer” wyrażają się nieco pogardliwie o mężczyznach zachowujących się w stylu maczo i odbiorcach muzyki.

Jak to zwykle bywa w muzycznym świecie, tragiczna śmierć Kurta Cobaina w kwietniu 1994 roku przyczyniła się do ponownego wzrostu popularności albumu, co pozwoliło mu wskoczyć na listę Billboard Top Pop Catalog Albums i w maju tego samego roku osiągnąć pierwsze miejsce.

W 2009 roku ukazała się reedycja z okazji 20-lecia premiery albumu wydana przez Sub Pop, wówczas już należącego do Warner Music Group. Wznowienie zawierało ponowny remaster, za który odpowiadał George Marino oraz jako dodatek koncertowe nagranie z występu Nirvany w Portland z 1990 roku, podczas którego na perkusji grał jeszcze Channing. W repertuarze zwracają uwagę energiczne wykonania utworów takich jak „Been a Son” czy „Molly’s Lips”, coveru grupy The Vaselines. Dużo tu hałasu i destrukcji (dosłownie – instrumenty zostały zdemolowane na scenie), co tylko potwierdza niezwykłą energię i motywację zespołu do podbicia świata.

„Bleach” to specyficzny album. Początkowo niemal zupełnie przeoczony, doceniony po latach, ale też zdaje się nie być fałszywie gloryfikowany, jak to często bywa w przypadku dokonań legendarnych zespołów, zwłaszcza tych, których kariera zakończyła się przedwcześnie. W kwietniu 2019 roku magazyn „Rolling Stone” opublikował listę 50 Najlepszych Albumów Grunge, na której „Bleach” zajął wysoką trzynastą pozycję. Recenzent portalu „AllMusic” bardzo trafnie podsumował spuściznę albumu: „Bleach” to coś więcej niż historyczna ciekawostka, ponieważ zawiera kilka świetnych piosenek, ale nie jest zapomnianym klasykiem – to debiut zespołu, który ma potencjał, którego jeszcze nie osiągnął.


Tracklista:

1. „Blew”

2. „Floyd the Barber”

3. „About a Girl”

4. „School”

5. „Love Buzz”

6. „Paper Cuts”

7. „Negative Creep”

8. „Scoff”

9. „Swap Meet”

10. „Mr. Moustache”

11. „Sifting”

12. „Big Cheese"

13. „Downer"

źródło: Tymoteusz Kociński / Koncertomania.pl
15-06-2019-10:00:00

Podziel się na facebooku!

TAGI: nirvana