Aktualności

30-06-2019-09:03:00

Historia jednej piosenki... IRA – „Nadzieja”

Okładka albumu, na którym znalazła się omawiana piosenka

Podziel się na facebooku!

Niezbyt dobre przyjęcie debiutanckiej płyty IRY nie zniechęciło muzyków. Potrzebowali dobrego albumu i co najmniej jednego wielkiego przeboju. Skoczyli więc na głęboką wodę – za pożyczone pieniądze wynajęli studio i producenta. Chociaż młodym, ambitnym muzykom nie brakowało pomysłów, wciąż nie było wśród nich materiału na wielki przebój. Ten przyszedł do zespołu wraz ze świeżą krwią.

Tą świeżą krwią był Piotr Łukaszewski, który dołączył do IRY podczas przygotowań do nagrania drugiego albumu. W 1987 roku gitarzysta komponował muzykę dla swojego ówczesnego zespołu Angellica. Jednym z utworów była „Nadzieja”. Zaczęło się od tekstu, który napisał perkusista Leszek Mróz. Pewnego dnia przyniósł swoje dzieło na próbę. Zapoznawczy się ze słowami, Łukaszewskiemu skojarzyło się „Sweet Home Alabama” Lynyrd Skynyrd, skąd postanowił zaczerpnąć akordy. Pracującym nad utworem muzykom rad udzielał Grzegorz Skawiński, gitarzysta Kombi, z którym poznali się na jednym z lokalnych konkursów muzycznych w Sopocie. Skawiński zasiadał w jury i Angellica na tyle mu się spodobała, że wygrała konkurs. Angellica, jak sama nazwa sugeruje, inspirowała się mocno Metalliką, ale „Nadzieja” brzmiała bardziej jak coś, co wyszło spod ręki Guns N’ Roses. Muzycy nie mieli wówczas pojęcia, że nie tylko komponują wielki przebój, ale że wyniesie on na piedestał zupełnie inny zespół niż ten, dla którego był pisany.

W 1991 roku Piotr Łukaszewski uczestniczył w nagraniach debiutanckiej płyty zespołu Skawalker – późniejszego O.N.A. Kuba Płucisz, gitarzysta i założyciel IRY, po odejściu Pawła Matrackiego, poszukiwał nowego gitarzysty do konkretnego zadania – nagrania solówek, w których sam nie czuł się dostatecznie komfortowo. Pewnego dnia spotkał w studiu S-4 Polskiego Radia w Warszawie Łukaszewskiego i zaproponował mu fuchę. Reakcja gitarzysty była pozytywna, a jako formę wynagrodzenia ustalono gitarę Jackson.

Gdy przed nagraniami w studiu gitarzysta przybył na próbę, okazało się, że kreatywna siła w zespole nieco kuleje. Muzycy nie mieli wystarczającej liczby piosenek nadających się na płytę. Łukaszewski podarował zespołowi cztery utwory z czasów Angelliki – „California”, „Twój cały świat”, „Nowe życie” (napisane już z Płuciszem) i właśnie „Nadzieję”. Po kilku wspólnych próbach muzycy postanowili, że Piotr zostanie w zespole na stałe. Jak stwierdził sam Płucisz, uczestnictwo Łukaszewskiego w nagraniach sprawiło, że IRA brzmiała światowo i profesjonalnie.

„Nadzieja” z czasów Angelliki nie była jednak tą samą wersją utworu, która później trafiła na płytę IRY. Co prawda podstawą stało się nagranie koncertowe Angelliki, na którym zaśpiewał Janusz Pyzowski (kilka lat później członek TSA), ale utwór w wykonaniu IRY uległ licznym przeobrażeniom. Zmianie uległa tonacja większości utworu, z wyjątkiem solówki. Tę zaś Łukaszewski wzbogacił dodatkowym wprowadzeniem. Największe zmiany zaszły rzecz jasna w sferze wokalnej. Dopiero gdy Gadowski namaścił utwór swoim charakterystycznym stylem, zyskał on głębi. Dał popis nie tylko umiejętności technicznych, ale i upust emocjom, sprawiając, że utwór zabrzmiał bardzo autentycznie i przejmująco. Wzbogacił go licznymi ozdobnikami wokalnymi i chórkami. Są miejsca, w których nachodzą na siebie harmocznie trzy głosy. Efekt końcowy to kalejdoskop nastrojów i barw brzmieniowych.

Utwór spełnia wszelkie encyklopedyczne normy ciężkiej, rockowej ballady z początku lat 90-tych. Zgadza się tempo, prosta i nieco „kwadratowa konstrukcja”, urzekające melodią i atmosferyczne zwrotki, „epickie” refreny idealne do śpiewania z publicznością na koncertach oraz nie mniej „epicka” solówka, która automatycznie nasuwa na myśl obraz Slasha grającego pod małym kościółkiem na pustyni. Dla zwiększenia dynamiki nie brakuje w nagraniu gitary akustycznej, spinającej utwór stosowną klamrą. Tak się wtedy grało na zachodzie i nie ulega wątpliwości, że IRA była wówczas jednym z wielu zespołów, starających się te zachodnie trendy naśladować, ale też jednym z nielicznych, którym to naśladowanie wychodziło – w przypadku „Nadziei” udało się to znakomicie.

Nie tylko w zakresie kompozycji zespół inspirował się trendami zza oceanu. Dotyczyło to także spraw technicznych podczas pracy w studiu. Trikiem podpatrzonym u gitarzysty Aerosmith, Joe Perry’ego, było nagranie gitary akustycznej nie przez mikrofon, a przez wzmacniacz. Innym patentem było wypełnienia tła brzmieniowego fortepianem, kolejnego charakterystycznego elementu wielu amerykańskich przebojów tego formatu w tamtym czasie.

Utwór „Nadzieja” był największym przebojem drugiego albumu IRY zatytułowanego „Mój dom”. Album ukazał się w połowie czerwca 1991 roku, a nagrań dokonano w kwietniu 1991 roku w studiu S-4 w Warszawie. Za realizację dźwięku odpowiadał Leszek Kamiński. Płyta ukazała się nakładem radomskiej firmy fonograficznej Kontakt, a później krakowskiego Top Music. Album do dziś uważany jest zgodnie zarówno przez fanów jak i przez zespół za największe osiągnięcie IRY, a przez krytyków za jeden z najważniejszych albumów w historii polskiej muzyki rockowej.

„Nadzieja” jako pierwszy utwór IRY dotarła do drugiego miejsca listy przebojów radiowej „Trójki”. Nie ma się co dziwić, był to kawałek który idealnie wpasował się w ówczesną muzyczną modę, a do tego urzekał idealistycznym tekstem, z którym łatwo było się utożsamiać odbiorcom – pełnym nadziei na lepszą przyszłość Polakom w ojczyźnie okresu transformacji.

Piosenka nie doczekała się klasycznego klipu z elementami fabuły. Jak to często bywało w tamtych czasach, prosty klip powstał celem emisji w młodzieżowym programie telewizyjnym „Luz”. Nagranie przedstawia zespół wykonujący utwór w studiu na Woronicza. Można na nim zaobserwować Łukaszewskiego grającego już na Jacksonie, którego otrzymał jako obiecaną formę wynagrodzenia za udział w nagraniach płyty.

„Nadzieja” stała się największym przebojem w karierze IRY. Nie może jej zabraknąć na żadnym koncercie, a grana jest na ogół jako zamykacz głównego setu, tuż przed bisami. Jej refreny wywołują u publiczności tak spektakularną reakcję, że ta mogłaby je śpiewać bez końca. IRA wykorzystała to do teatralnego opuszczania sceny. W trakcie, gdy publika zapętlała się w powtarzaniu refrenów, muzycy po kolei schodzili ze sceny, zostawiając na niej w pewnym momencie samego perkusistę. Ten po iluś kolejnych powtórzeniach rzucał pałeczki w stronę nieustannie śpiewającej publiczności. Ten śpiew w pewnym momencie przeobrażał się w domaganie się bisów.

To (...) nie mój tekst, a szkoda, bo piękny – wspominał Gadowski w rozmowie z magazynem „Brum” w 1994 roku.  Jak cała piosenka zresztą. Lubię utwory, które mogą być śpiewane tysiącem gardeł przez publiczność. Wtedy czuję prawdziwy kontakt z ludźmi, czuję, że wszyscy jesteśmy razem. Nie ma podziału my – muzycy, oni – publiczność, jesteśmy jednością.

 „Nadzieja”, podobnie jak kilka lat później podobny tytuł grupy Hey, „Moja i twoja nadzieja”, miała istotną rolę w charytatywnym życiu Polski. Utwór stał się hymnem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w 1993 roku. Zorganizowano nawet wspólną trasę koncertową IRY z Proletaryatem i Kobranocką pod patronatem WOŚP, podczas której muzycy razem wykonywali „Nadzieję”. Następnie na prośbę Jurka Owsiaka IRA napisała „Wiarę”. Od tamtej pory zarówno IRA jak i Artur Gadowski solo wykonywali ten utwór z udziałem wielu przeróżnych gości, przy rozmaitych specjalnych okazjach.

Oficjalne koncertowe wykonania można znaleźć na rozlicznych koncertowych wydawnictwach IRY, takich jak „Live” z 1993 roku, czy „Live 15-lecie” z 2004 roku. Warto szczególną uwagę zwrócić na wyjątkowe wykonanie akustyczne z udziałem orkiestry symfonicznej, chóru gospel i Patrycji Markowskiej, które znalazło się na albumie „Akustycznie Live” z 2014 roku.

źródło: Tymoteusz Kociński / Koncertomania.pl
30-06-2019-09:03:00

Podziel się na facebooku!

TAGI: ira