Recenzja

21-05-2018-19:00:04

James Bay - Electric Light

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Wystarczy spojrzeć na nowy wizerunek Jamesa Baya i już wiadomo, że na "Electric Light" wiele się zmieniło.

James Bay nie jest już kolesiem z gitarą i w kapeluszu. Nie gra pełnych emocji, chwilami niemodnych, porywających piosenek ani ascetycznych ballad. Organiczne dźwięki, klasyczny rockowy sznyt i stadionowo-springsteenowe rozbuchanie ustąpiły miejsca syntetycznym dźwiękom oraz modnym brzmieniom z pogranicza hip-hopu i R&B. Gdzieś tam czasem przebijają echa dawnego, przyjemnie egzaltowanego Jamesa Baya wspieranego przez chór ("Us", "Just For Tonight"), otrzymujemy jednak także rzeczy pokroju zniekształconego "I Found You" rodem z soundtracku do "Nowego oblicza Greya", nieco balearowego "Stand Up" z niepotrzebnym Auto-tune'em czy "Fade Out" z błyszczącym podkładem disco.

Piosenki na nowym albumie są poprawne, słucha się ich dość przyjemnie, jednak James Bay stracił jakąkolwiek tożsamość i rozpoznawalność. "Electric Light" nie jest złą płytą, po prostu mocno chaotyczną, niespójną. Niektórym taki eklektyzm służy, Jamesowi Bayowi nie do końca. Ciężko wyczuć, czy woli być nowym Prince'em czy raczej Bruce'em Springsteenem. Czy chce konkurować raczej z Edem Sheeranem, Harrym Stylesem czy może jednak z Justinem Timberlakiem.

Ciężko oprzeć się wrażeniu, że nie wszystkie stylistyczne wybory to decyzja Jamesa Blake'a. Trochę jakby na siłę pchano go, by był bardziej nowoczesny, modny. Może to pomoże zdobyć kilka hitów na listach przebojów, ale rzutuje na autentyczność tego artysty.


Lista utworów:

  1. 1. Intro00:00:58
  2. 2. Wasted on Each Other00:03:58
  3. 3. Pink Lemonade00:04:14
  4. 4. Wild Love00:03:17
  5. 5. Us00:03:01
  6. 6. In My Head00:03:07
  7. 7. Interlude00:01:01
  8. 8. Just for Tonight00:03:37
  9. 9. Wanderlust00:04:16
  10. 10. I Found You00:05:06
  11. 11. Sugar Drunk High00:03:39
  12. 12. Stand Up00:04:59
  13. 13. Fade Out00:03:52
  14. 14. Slide00:03:21

autor: Anna Szymla

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: james bay