Aktualności

05-07-2010-00:17:48

Garou - " Gentleman Cambrioleur"

Udostępnij! Tweetnij!

Kto polubił Garou przed laty, z przyjemnością na pewno wysłucha też "Gentleman Cambrioleur". Dla reszty może być to rzecz trudna do zaakceptowania.

Tym razem wokalista proponuje zestaw coverów. Wyszkoliwszy angielski (poprzednia płyta nagrana była w języku Szekspira), artysta wziął na warsztat nie tylko klasyki francuskiej piosenki, lecz także światowe hity. W repertuarze w swej ojczystej mowie radzi sobie bardzo dobrze. Tytułowy numer za sprawą smyczkowych aranżacji jest przymnie zimowy, "Aimer d'amour" z kolei rozgrzewa słonecznym klimatem a "Je veux tout" ma w sobie coś równie uroczego i zawadiackiego co pierwowzór Ariane Moffatt. Jest jeszcze "Les Champs-Élysées", którego po prostu nie da się zepsuć. Najmniej przekonuje interpretacja "Les dessous chics" Serge'a Gainsbourga, w wykonaniu Garou zbyt dramatyczna.

Sytuacja ma się gorzej jeśli chodzi o nagrania wielkich międzynarodowych gwiazd. Zacznijmy może od tego co najsłabsze, czyli "New Year's Day" U2. Jak wiadomo - szczególnie w Polsce - to poważny utwór o silnym rysie politycznym, który absolutnie nie sprawdza się w leniwej, kawiarnianej aranżacji. W "Da Ya Think I'm Sexyi" Roda Stewarta zabrakło natomiast ognia i swoistej zuchwałości, którą emanował Anglik. Nie udało się również z "The Sound of Silence", z którego znikła cała lekkość i niewinność. Jakby tego było mało czeka nas ukryte "Everybody Knows" Leonarda Cohena - po utwory tego twórcy generalnie mało kto powinien sięgać.

Ładnie poradził sobie natomiast Francuz z "Sorry" Madonny, zmieniając taneczny hit w delikatną balladę. Fanom Garou całość na pewno przypadnie do gustu. Wszystkie przeróbki nagrane zostały w klimacie i stylu wokalisty. Kto więc nie jest szczególnie przywiązany do oryginałów, znajdzie ukojenie, słuchając zamszowego głosu artysty.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: