Aktualności

07-07-2010-23:24:35

Korn - "Korn III: Remember Who You Are"

Udostępnij! Tweetnij!

Buczący bas jestt Jest. Toporne riffy sąÄ Są. Perkusja młóci‚ Młóci. Jest ciężko, gęsto, bywa ostro, bywa skocznie. Niby wszystko, jak trzeba, a jednak "Korn III: Remember Who You Are" przekonuje tylko częściowo.

Po pierwszym przesłuchaniu płyty miałam jedno skojarzenie - "St. Anger". Nie, Korn nie zaczął grać jak Metallica, chodzi raczej o pewien rodzaj bólu głowy, który obydwa wydawnictwa u mnie wywołują. Jeśli rozbić je na czynniki pierwsze, wszystko gra, pojedyncze numery są jak najbardziej w porządku (niektóre są nawet znakomite), całość jednak przygniata.

Muzycy przy każdej możliwej okazji odgrażali się, że z pomocą producenta Rossa Robinsona wracają do korzeni, że będą brzmieć jak u progu swej kariery. I tak jest! Jeśli chodzi o brzmienie, mucha nie siada. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że panowie za bardzo się starali. Numery są bardzo często zagmatwane strukturalnie, pokryte wieloma warstwami, nawet z progresywnymi naleciałościami ("Holding All These Lies"). Jakby twórcy robili wszystko, by nie zarzucono im komercji, by nie nagrać prostych piosnek, numerów, które sprawią, że człowiek z miejsca wygrzebie stare adidasy tylko po to, by z nich wyskoczyć. Pojawiają się wyjątki - przebojowy niczym wycięty z sesji "Untouchables" "Fear Is a Place to Live" czy singlowy "Oildale (Leave Me Alone)". Większość kompozycji ma jednak tendencję do błądzenia. "Let the Guilt Go" ma fajny, idealny do koncertowych wrzasków refren, ale i zupełnie nieprzekonujący "rozdarty" środek natomiast nerwowy i początkowo przebojowy "Are You Ready to Livea" rozjeżdża się w lamentowanie Davisa. Co gorsze, gdy poszczególne nagrania weźmiemy pod lupę, niewiele można im zarzucić. Jest walcowaty, toporny "The Past" z intrygującym wstępem nieco w stylu Toola, marszowo-galopujący "Lead the Parade" z kapitalną perkusją czy klasycznie kornowy "Never Around" z lekko histerycznym wtrętem. Jednak przy tak ciężkim, gęstym brzmieniu kolejne utwory po prostu zlewają się w hałaśliwy monolit, przez który ciężko się przebić.

Uciekając się do kulinarnych porównań, należy "Korn III: Remember Who You Are" uznać za ciasto z zakalcem. Niby smakuje tak, jak powinno, a jednak trudno nie zauważyć skazy.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: