Aktualności
Blonde Redhead - "Penny Sparkle"
Ósma piosenka na płycie nosi tytuł "Everything Is Wrong", czyli że wszystko jest nie tak. Kłamstwo! Im więcej słucha się krążka Blonde Redhead, tym jest lepiej.
Blonde Redhead z racji nietuzinkowego warsztatu, żonglowali wcześniej alternatywnymi konwencjami tak imponująco, jak Ronaldinho kiwał w czasach świetności. Spodziewałem się więc niespodziewanego. I to dostałem. Nim muzyka wgryzła mi się w świadomość, minęło sporo przesłuchań. Nie dlatego, że jest trudna w odbiorze. Po prostu, nie mogłem przyzwyczaić się do takiego wcielenia międzynarodowego tria - elektronicznego, minimalistycznego, nasyconego melancholią, tęsknotą i chłodem.
Skojarzenia z dream popem a la Fever Ray pojawią się nieuchronnie. Za brzmienie odpowiadają bowiem pracujący uprzednio z Karin Dreijer Andersson Van Rivers i The Subliminal Kid. Część sesji odbyła się w Szwecji. Ale Blonde Redhead wydaje się coraz mocniej nasiąkać wspaniałym dziedzictwem swojego wydawcy, 4AD, i wczesnym electro popem oraz muzyką ilustracyjną. Śpiew Kazu Makino przypomina chwilami Elizabeth Fraser z Cocteau Twins, parę piosenek powstało jakby przez mariaż Depeche Mode z połowy lat 80., Joy Division oraz zderzenie z aurą wziętą z późniejszych nagrań Kate Bush, ochłodzoną nieco wpływami Kraftwerk.
Dla jednych to będzie minus, dla innych plus, ale po pewnym czasie piosenki układają się w jedną opowieść bez podziału na rozdziały. Sporadycznie któraś wysunie się przed szereg, choćby mocno "depeszowa" "Not Getting There". Reszta płynie zbliżonym rytmem i tempem, zabierając ze sobą lubiących eleganckie w swej prostocie i rozsiewające tajemniczą aurę dźwięki. Słuchać "Penny Sparkle" to jakby oglądać smutny film, spoglądając co jakiś czas w panującą za oknem szarówkę przechodzącą w ciemność. To nie jest depresyjne, lecz wciągające.