Aktualności

21-02-2011-22:21:15

Evergrey - "Glorious Collision"

Udostępnij! Tweetnij!

Nie tak dawne personalne przetasowania przydały się Evergrey. Wprawdzie zespół idzie tą samą drogą, co na poprzednich krążkach, ale czuć, że odzyskał świeżość i radość z grania.

Lider formacji, Tom S. Englund, w 2010 roku w przyjaźni pożegnał się z trzema muzykami Evergrey, bo - jak mówił - granie z nimi nie sprawiało mu już radości. Na ich miejsce przyszła nowa trójka, w której znalazł się znany z Therion basista Johan Niemann. Słychać, że na froncie personalnym wszystko w szwedzkim zespole zagrało znakomicie.

Główny fundament "Glorious Collision" stanowi progmetal, z którego Evergrey słynie. Z tym, że Szwedzi nie idą w rozbudowaną, progresywną jego wersję. Stronią od długich suit, dając w zamian skondensowane piosenki. Jest w nich i thrashowo-rockowa moc uderzenia, i subtelne dotknięcia klawiszy jako koda. Są kompozycje dynamiczne i przygniatające ciężarem, a obok nich z powodzeniem egzystują piosenki z orkiestrowym patosem i niezwykle liryczne ("Wrong"). Przez materiał dość udanie prowadzi nas nasycony melancholią głos Englunda, choć czasami niebezpiecznie blisko ociera się on o przesadną egzaltację.

Evergrey to solidny, doświadczony zespół, a "Glorious Collision" to udana płyta, której dobrze się słucha. Problem ze Szwedami jest taki, że ich piosenkom wciąż brakuje tego magicznego elementu, który czyni utwory i albumy niezapomnianymi. Grupa pokazała, że jest w stanie odzyskać świeżość i radość z grania. To niezwykle ważne, musi cieszyć i stanowi dobry prognostyk na przyszłość.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: