Aktualności

13-11-2011-18:55:01

Friendly Fires - "Pala"

Udostępnij! Tweetnij!

Nawet jeśli będziecie słuchać nowego Friendly Fires z empetrójek, przynajmniej na chwilę zerknijcie na okładkę. Fotka wielobarwnego ptaka da wam wskazówkę dotyczącą muzyki.

Nowe piosenki Anglików są niczym skrzydlaty bohater zdjęcia - wibrujące kolorami i śliczne. Przywołują na myśl egzotyczne kraje, słodkie drinki z parasolkami oraz skąpane słońcem bajkowe krajobrazy. Dokładnie tak brzmi "Pala". Lekko, zwiewnie, ciepło. Pulsuje, emanuje pozytywną energią i zachęca do zabawy.

Po drugiej płycie formacji chyba nikt spodziewał się smutnych, przygnębiających utworów. Artyści postarali się jednak, by nikt nie był zbytnio zaskoczony. W wywiadach podkreślali więc swą sympatię do Justina Timberlake'a, posuwając się nawet do przyrównania albumu do dzieła w stylu boysbandu z alternatywnym sznytem. Sporo w tym kokieterii, ale faktem jest, że "Pala" to znacznie bardziej popowe wydawnictwo niż imienny debiut. Wciąż mamy połamane rytmy, ekstatyczne gitary i prześlizgującą się gdzieniegdzie disco pulsację, ale raczej w charakterze dodatków. Dominują nieco rozlane, skrzące klawiszowe plamy, rave'owa dynamika i szalejące bębny. Brzmienie jest syntetyczne, mocno wygładzone (co nie znaczy płaskie czy nudne), przestrzenne i kojarzące się z hitami rodem z Ibizy. Przez większość czasu, będziemy jednak czuć się jak na gigantycznej, tanecznej imprezie. Jest też miejsce na chwilę relaksu, na przykład leniwy chillout przy ćwierkających ptakach.

- Czasami zastanawialiśmy się, czy nie gramy zbyt popowo - mówił przed premierą frontman, Ed Macfarlane. - Z czasem jednak coraz bardziej podobała nam się ta płyta. Niżej podpisana miała dokładnie takie same odczucia. "Pala" bowiem bardzo szybko porywa iście wakacyjną energią. Prawdziwe lato zaklęte w muzyce.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: