Aktualności

02-04-2012-21:05:35

Breton - "Other People's Problem"

Udostępnij! Tweetnij!

Kwartet z południowego Londynu zaczynał w tej samej wytwórni, co James Blake. I jest na najlepszej drodze, aby zajść równie daleko, co on.

"Other People's Problem" to debiut Breton. To także krążek dość trudny do sklasyfikowania i jednocześnie tak zmyślnie przygotowany, że jego odbiór nie tylko nie nastręcza najmniejszych trudności, nie odrzuca przez nadmiar różnorodności, lecz wręcz jest źródłem sporej przyjemności. Anglicy ze sporą sprawnością łączą oldschoolowy pop i electro pop lat 80. (O.M.D., Visage, Human League) ze smutną kolorystyką, mającą swoje korzenie w twórczości Joy Division i wczesnego The Cure. Świetnie wplatają ładne smyczki i brzmienie harfy, co każe przypuszczać, że inspiracji szukają też w muzyce klasycznej. Usłyszymy i delikatne wpływy trip-hopu (kiedyś współpracowali z Trickym), ambientu oraz elektroniki o bardzo retro posmaku, takiej organicznie pykającej, buczącej, szumiącej, głębokiej. Ale jest i mocniejsze rockowe uderzenie ("Wood And Plastic"). Całkiem przekonujące.

Breton tworzy muzykę dość smutną, z przeszywającym niczym późnojesienny wiatr chłodem. To być może efekt sesji nagraniowej na Islandii, gdzie upały i słońce nie zdarzają się za często, zaś chłodu i zimna jest pod dostatkiem. Chwilami jest tak, jakbyśmy słuchali Editorsów pozbawionych popowej zręczności. Aczkolwiek nie przekreślałbym tak od razu sukcesu na mainstreamowych listach świetnie wchodzącego do głowy electropopowego "Governing Correctly" i buczącego "Interference". Wszystkie piosenki posiadają duży ilustracyjny ładunek, sporo przestrzeni, co nie dziwi, bo panowie na co dzień parają się tworzeniem wideoklipów, ich dźwiękową ilustracją i mają na tym polu niemałe doświadczenie. Wokal bywa zbyt schowany, jakby przytłoczony przez resztę i nie jest wyrazisty, co jest minusem. Ale i tak jest to debiut ze wszech miar godny przesłuchania.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: