Aktualności

14-09-2012-13:23:59

The Raveonettes - "Observator"

Udostępnij! Tweetnij!

Jeśli muzyka miałaby smak, nowa płyta The Raveonettes (zresztą inne też) smakowałaby jak cukierki z lukrecją.

Te popularne w Skandynawii łakocie są dość specyficzne. Niby to słodycze, a jednak nutka goryczy jest wyraźna. Z jednej strony świeże, jakby anyżkowe, z drugiej w większej dawce przyprawią o mdłości. Na dodatek są czarne. To samo mamy z albumem "Observator". To wciąż The Raveonettes. Klimat filmów noir, słodkie melodie, gorzkie garażowe brzmienie. Rockowy zgiełk w idealnej harmonii z eterycznymi wokalami. Sprzężenia, metaliczne gitary, ale i czyste fortepianowe pasaże. Odrobina zadziorności zderzona z melancholią. Niby nic nowego, a jednak wciąż urzeka.

Duński duet prawdopodobnie nie przeskoczy poziomu dwóch pierwszych wydawnictw - wściekłej EP-ki "Whip It On" i przebojowego longplaya "Chain Gang of Love". Na "Observator" próżno szukać wyraźnie wyróżniających się piosenek, numerów, które z miejsca znajdą drogę do naszego serca. Zespół też z rzadka zaskakuje (dość rozmarzone, dreampopowe "The Enemy"). Pół godziny z nowym materiałem The Raveonettes mija jednak naprawdę miło i przyjemnie. Zespół niby kurczowo trzyma się sprawdzonej formuły, ale właśnie na tym polega sztuka - to formuła na tyle dobra, że wciąż się sprawdza.

"Observator" zapewnia nieco ponad 30 minut naprawdę udanego rockowego popu lub jak kto woli popowego rocka, w alternatywnym, nieco przybrudzonym, słodko-gorzkim wydaniu.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: