Aktualności

20-05-2012-23:00:53

Garbage - "Not Your Kind of People"

Udostępnij! Tweetnij!

Kurcze, nie bardzo rozumiem dla kogo, poza sobą, Garbage nagrali "Not Your Kind of People".

Garbage to żaden wielki, superważny zespół. Wręcz przeciwnie, ot, fajna kapela, która dodała nieco kolorytu i kobiecego wdzięku do lat 90. To jednak formacja, która z dwóch względów zdobyła całkiem spore grono sympatyków - potrafili nagrywać świetne, gitarowe przeboje i byli naprawdę cool. To drugie się absolutnie nie zmieniło. Niestety, z tym pierwszym jest gorzej.

Nową, pierwszą po siedmioletniej przerwie płytę, otwiera mocno naszpikowany syntetycznymi dźwiękami "Automatic Systematic Habit", który brzmi, jak odrzut z niedawnej sesji, za przeproszeniem, Madonny. Nie mam nic przeciwko elektronice, Garbage, nigdy od niej nie stronili, ale na "Not Your Kind of People" za często brzmi ona tandetnie. Niby współcześnie, ale nie do końca. A niestety tej elektroniki, takiej banalnej i źle rozumianego popu znajdziemy na krążku całkiem sporo (straszne "I Hate Love"). I tu wracamy do pytania z początku tej recenzji. Dla kogo jest to płyta Starszych fanów, którzy jak niżej podpisana tęsknili za kwartetem te zagrywki będą wkurzać. Nie jest to natomiast na tyle świeże, nośne, modne, by nagle Garbage stało się ulubionym zespołem młodzieży czy, żeby nagle zdobył szczyt mainstreamu. Paradoksalnie, najgorsze, że są na tym albumie fajne numery. Jest ten zadziorny charakter, podskórnej nerwowości, nieco mroku, brudu ("Man on a Wire"), grunge'owego klimatu (lekko bluesowe "Control"), po prostu lat 90. Jest również miejsce na te bardziej senne, "wzdychane" momenty ("Sugar"), którymi Shirley potrafi uwodzić jak nikt inny. Jest w końcu numer "Battle in Me", gdzie jest i elektronika, i gitary, i wszystko brzmi jak trzeba.

"Not Your Kind of People" nie jest złą płytą, tylko boleśnie przeciętną i trochę za często rozczarowującą. Jak pierwsze, upragnione po zimie, majowe truskawki, które tylko czasem smakują tak jak truskawki smakować powinny.

P.S. Na koncert i tak trzeba iść. Na żywo na pewno nie zawiodą.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: