Aktualności

26-05-2012-11:43:13

Slash - "Apocalyptic Love"

Udostępnij! Tweetnij!

"It's Only Rock 'n Roll (But I Like It)" - śpiewał Mick Jagger. Słowa te idealnie pasują do nowego albumu Slasha. Zarówno z punktu widzenia twórców, jak i odbiorców.

Z tym "only" to pewna przesada, na "Apocalyptic Love" znajdziemy bowiem więcej niż tylko rock and roll, ale liczy się idea - prostota, szczerość, dobra zabawa. To wszystko elementy dominujące na nowym dziele gitarzysty i jego ekipy. Tym razem muzyk znany z Guns N' Roses czy Velvet Revolver zrezygnował z konceptu wielu gości, a ograniczył się do jednego wokalisty - Mylesa Kennedy'ego z Alter Bridge - oraz sekcji rytmicznej w osobach Brenta Fitza i Todda Kernsa, których to pieszczotliwie nazywa The Conspirators. Razem, bo słychać, że to praca zespołowa, panowie nagrali solidne, gitarowe dzieło. Barwione bluesem, hard rockiem, czasem heavy metalem. Soczyste, witalne, momentami fajnie motoryczne, sporadycznie balladowe. Z chóralnymi refrenami ("No More Heroes, "Hard & Fast"), zgrabnymi solówkami, a gdzie trzeba porządnym tupnięciem. "One Last Thrill", singlowe "You're A Lie", "Bad Rain" to co najmniej świetne numery.

Nie ma tu kombinowania, artystycznych ciągot, muzycznych rewolucji, jest za to muzyka grana z potrzeby serca i dla przyjemności. Bezpretensjonalna i na naprawdę wysokim poziomie. Kto szuka w rocku nowej jakości, tu jej nie znajdzie. Kto chciałby posłuchać dobrej, znakomicie zagranej płyty z rockowymi piosenkami, niech pędzi do sklepu/odpala iTunesa i kupuje "Apocalyptic Love".


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: