Aktualności

06-11-2012-18:03:42

Robbie Williams - "Take The Crown"

Udostępnij! Tweetnij!

Korona dla Robbiego Williamsa? Jak najbardziej, acz niekoniecznie królewska.

Robbie Williams zapowiadał "Take The Crown" jako wielki popowy come back. Tytuł, okładka ze złotym popiersiem no i lekko aroganckie zapewnienia, wskazują, że wokalista chce zostać okrzyknięty nowym królem popu. Na to bym mu szans nie dawała, ale królewiczem jest bez wątpienia.

Nowy album Anglika to wielkie, popowe piosenki. Numery na koncerty, na stadiony. Dodajmy, że bardzo dobre numery. Owszem, mocno nasycone syntetycznymi dźwiękami, banalną elektroniką, ale dla równowagi ozdobione kobiecym wokalem ("Gospel"), a to fikuśnym saksofonem ("Be a Boy") czy disco pulsacją ("All That I Want"). Jest skoczne, niemal wakacyjne "Candy" i bardzo ładna, anielska quasiballada z kobiecymi chórkami ("Different"), a takiego "Hey Wow Yeah Yeah" z rockową motoryką nie powstydziłaby się niejedna indie-kapela. To współczesna, wypełniona energią, świetnie zrealizowana płyta. Wypełniona potencjalnymi hitami, różnorodna, ale nie chaotyczna.

"Take The Crown" to rzecz o niebo lepsza od "Reality Killed the Video Star", ale nie tak doskonała jak "Progressed" Take That. To właśnie sprawia, że Williams nie będzie królem. Nie ma tu brawury, nie ma niczego, czego we współczesnym popie byśmy wcześniej nie znaleźli, nie ma tej iskry geniuszu, która rozpaliła ostatnie dzieło Take That. Cieszy jednak i to bardzo, że Robbie jest w formie i że potrafi nagrywać naprawdę fajne popowe piosenki.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: