Aktualności

20-09-2013-16:02:40

Placebo - "Loud Like Love"

Udostępnij! Tweetnij!

Siódmy longplay Placebo miał się ukazać już rok temu. Jako substytut do sklepów trafiła EP-ka "B3", niestety tak mdła, że grozi jej pobyt na zakurzonych półkach. Taki los może też spotkać najnowsze wydawnictwo "Loud Like Love".

Panowie z Placebo najwyraźniej wzięli sobie do serca maksymę: "lubimy melodie, które już raz słyszeliśmy". Metoda to skuteczna, choć mało odważna. A ja słuchając nowego materiału, ciągle odnoszę wrażenie, że brzmienie nawiązuje do stylu "Sleeping With Ghosts", a teksty mają w sobie coś z czasów "Black Market Music". Wszystkie patenty wielokrotnie wykorzystano w ciągu niemal dwudziestoletniej kariery formacji. Post-punkowe gitary z otwierającego numeru "Loud Like Love" brzmią jak te ze "Special K", a fortepianowe wstawki z "Bosco" przypominają znane z "Centrefolds" czy "Song To Say Goodbye". Odskocznią od rutyny jest jedynie industrialny utwór "Exit Wounds" oraz niepokojący "Purify". Zresztą oba wypadają na tym albumie najlepiej.

Co do tekstów, Placebo trzymają się utartych schematów. Znów usłyszymy o miłości, narkotykach, łamaniu tabu, sprzeciwie wobec nowoczesnej cywilizacji. "Rob The Bank" jest aktem oskarżenia wobec wszechobecnego kryzysu, a singlowe "Too Many Friends" wytyka użytkownikom internetu skłonność do szufladkowania i uproszczeń. Buntownicze strofy spodobają się niezrozumianej, odrzuconej młodzieży, a dla słuchaczy z dłuższym stażem będą jedynie echem dawnej drapieżności. Zespół utknął w czasach "Trainspottingu" i "Clerks", rozterkach pokolenia X. Nawet w klipie do "Too Many Friends" pojawia się Bret Easton Ellis, autor powieści "American Psycho". Z kolei tytuł "A Million Little Pieces" nawiązuje do narkotycznej biografii Jamesa Freya.

"Loud Like Love" wcale nie jest głośnym albumem. Dominują długie, chłodne ballady przepełnione refleksyjnymi tekstami. Z psychodelii pozostała tylko okładka, brzmienie złagodniało. "Loud Like Love" jest raczej zbiorem wspomnień, niż próbą eksperymentowania. Sam Brian Molko przyznaje w utworze "A Million Little Pieces", że brakuje mu już iskry, motywacji do pisania. Niestety to słychać. Obawiam się, że po ten krążek nie będę sięgać zbyt często, bo brakuje mu innowacji i przede wszystkim - hitów. A w poszukiwaniu buntowniczych tekstów i zadziornego brzmienia chętniej wrócę do "Meds" czy "Sleeping With Ghosts".


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: