Aktualności

11-12-2013-15:32:57

7 Days of Funk - "7 Days of Funk"

Udostępnij! Tweetnij!

Nie brakuje osób, które późną jesienią i zimą wpadają w doła. Nic dziwnego - mało słońca, szaro, zimno. Na ratunek z odsieczą ruszają im Dâm-Funk i Snoop Dogg.

Nadążyć za Snoopem coraz trudniej. O dziwo, bo wydawać by się mogło, że z wiekiem artyści raczej zaczynają się oszczędzać, tymczasem w jego przypadku jest na odwrót. Całkiem niedawno zmienił pseudonim na Snoop Lion i zaczął się bawić w bardziej jamajskie klimaty. Teraz z kolei, na "7 Days of Funk", poznajemy jego kolejne wcielenie. Snoopzilla to trochę raper, trochę wokalista, muzyczny potomek Bootsy'ego Collinsa. Partneruje mu zaś wybitny producent Dâm-Funk, postać być może anonimowa dla niedzielnego słuchacza hip-hopu, za to niezwykle ceniona wśród fanów nowoczesnego funku, soulu. Weteran kalifornijskiej sceny, który od połowy lat 80. jest na niej obecny jako muzyk sesyjny, realizator. Nie pcha się na afisz, ale w zasadzie każde wydawnictwo, które firmuje swoją ksywą zasługuje na ocenę przynajmniej bardzo dobrą, a wydawnictwo "Toeachizown" z 2009 roku to prawdziwy klasyk współczesnego boogie.

"7 Days of Funk" to, licząc z bonusowym nagraniem, raptem 8 kawałków, niespełna 35 minut muzyki. Po raz enty okazało się jednak, że niedosyt jest lepszy od przesytu, bo w przypadku tego wydawnictwa zwyczajnie nie ma czym się znudzić, nic się nie dłuży, lecz prosi o ponowne włączenie. Całość jest spójna; brzmienia Dâm-Funka nie da się podrobić i pomylić z kimkolwiek innym. Elektronika, funk, soczysty bas, klasyczny hip-hop z Los Angeles i dużo przestrzeni wprowadzają naszą głowę w bezwarunkowy ruch. Gdy dochodzi do tego jak zawsze wyluzowany, zrelaksowany Snoop, czuć taką chemię, jaką przyniósł genialny debiut rapera "Doggystyle", nagrany na bitach Dr. Dre. Kawałki błyskawicznie wpadają w ucho, mimowolnie nucimy je pod nosem. Nic a nic nie przeszkadza, że warstwa tekstowa nie wnosi absolutnie nic nowego, bo tutaj chodzi o czysty relaks, zabawę, przyjemność. To wydawnictwo nie miało zmienić biegu świata, a nawet nadać nowego biegu hip-hopowi, być może właśnie dlatego materiału słucha się tak wybornie. Energetyczne "Hit Da Pavement" czy "Faden Away" świetnie uzupełniają się ze spokojniejszymi, bardziej groove'owymi "Let It Go", "1Questionw" oraz "Ride". Smaczku dodają goście - soulowy wokalista Steve Arrington oraz raper Kurupt, który w jednym z nagrań pojawia się solowo, a w bonusowym razem z Dazem w ramach Dogg Pound. Proporcje dobrane idealnie. I wypada mieć tylko nadzieję, że "7 Days of Funk" nie jest jednorazową propozycją od Dâm-Funka i Snoopzilli, a początkiem czegoś większego. Jedna z najlepszych okołorapowych pozycji roku.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: