Aktualności

16-04-2014-20:35:14

Wolfmother - "New Crown"

Udostępnij! Tweetnij!

Tytuł dumny, ale ta nowa korona z bardzo lichego materiału jest zrobiona. Wkrótce może spaść i rozbić się na drobne kawałki.

Słuchając niedawno zapowiedzi pewnej książkowej premiery usłyszałem zwrot "energia idąca za książką", który postanowiłem sobie na potrzeby tej recenzji pożyczyć. Jakież ta energia ma wielkie znaczenie! Płyta potrafi wywołać znacznie lepszy odzew, jeśli emanuje z niej coś fajnego, wciągającego, zaraźliwego, nawet pomimo braku genialnych piosenek. Andrew Stockdale najwyraźniej ma to gdzieś, a na dodatek nie szanuje swoich odbiorców, co jest błędem niewybaczalnym. Jakie Australijczyk zadomowiony w Los Angeles popełnił grzechyL Zadufania i megalomanii, pójścia na łatwiznę, bezrefleksyjnego powielenia patentów, i jeszcze parę by się znalazło. Zwłaszcza tych stricte technologicznych.

O ile jestem w stanie zrozumieć, i mocno popieram!, podejście DIY (Australijczyk album wyprodukował i wydał w sieci), o tyle nie jestem w stanie pojąć, jak Stockdale, który raczej z dostępem do środków i dobrych studiów nagraniowych jako laureat Grammy nie ma większych problemów, mógł ujawnić przed światem obraz o tak niespójnych brzmieniowo ramach. Czy to było na zasadzie - weźmy rockowo-psychodeliczny old school, ja dodam moje charyzmatyczne wokale i na pewno zażrec Mam nadzieję, że nie, bo to by znaczyło, że etos pracy muzyka strasznie podupadł. Ale niestety na zewnątrz "New Crown" sprawia takie wrażenie. Coś się ewidentnie zacięło. Jest brudny riff, są Hammondy, stara dobra psychodelia wystawia głowę spowitą narkotyczną chmurką, wokal Andrew niezmiennie mocny i rozpoznawalny, ale właśnie brak płycie tej energii, która za nią idzie. Rock ma sprawiać, że odbiorcy ciśnienie podskoczy podczas słuchania. "New Crown" tych napędzających emocji nie dostarcza zupełnie. To nie jest dobre odświeżenie rockowej tradycji. To jest, ze smutkiem to piszę, esencja bylejakości (może poza "Tall Ships" i "It Ain't Got No").

Sorry Andrew, ale klimat mamy taki, że rockowy old school, owszem, nieźle sobie radzi, lecz trzeba o niego odpowiednio zadbać. A ty najwyraźniej myślisz, że skoro masz Grammy i jakąś tam sławę zdobyłeś, wszystko, czego się dotkniesz zamieni się złoto. Ci najlepsi, najwięksi, tworzący historię, ciężko pracują i doskonalą się. Mam wrażenie, że stanąłeś w miejscu i odcinasz kupony. To nie jest dobra strategia. Jeśli dziś dajesz komuś za darmo muzykę w sieci, musisz zrobić wiele, aby internauta zechciał zatrzymać się przy niej na dłużej.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: