Aktualności

21-08-2014-13:40:13

The Last Internationale - "We Will Reign"

Udostępnij! Tweetnij!

The Last Internationale to zbiór wielu znakomitych składników. Niestety, muzyka to nie matematyka, i dwa plus dwa nie zawsze równa się cztery.

Z nieukrywaną goryczą piszę o debiucie The Last Internationale. Potencjał w tym zespole jest wielki, na papierze wszystko się zgadza, a jednak po wysłuchaniu "We Will Reign" pozostaje zawód i rozczarowanie.

Trio tworzą perkusista Rage Against The Machine, Brad Wilk, wokalistka Delila Paz oraz gitarzysta Edgey. Każdy z nich jest znakomitym muzykiem. O atutach Wilka nie ma co się rozpisywać. Paz ma mocny, silny pełen emocji wokal o rockowej barwie (gdzieś pomiędzy Anią Rusowicz a Alison Mosshart z The Kills). Z kolei Edgey może nie zabije riffem, ale ma talent do miękkich, przestrzennych, lekko pustynnych popisów. Słychać, że dobrze im się gra, że jest chemia i intelektualna jedność. Mamy bowiem do czynienia z zaangażowanym politycznie bandem, co w tekstach przekłada się m.in. na nośne i całkiem bystre hasła pokroju "power is power, no matter who's on top". Produkcją zajął się specjalista od Pearl Jam, Brendan O'Brien, co gwarantuje organiczne brzmienie, nieco przyjemnego oldschoolu i dbałość o detale. Poza soczystym rockowym graniem, czekają nas więc naleciałości z lat 60., motywy akustyczne i tamburynowe smaczki.

Zestaw otwiera dający wielkie nadzieje marszowy, nabuzowany "Life, Liberty, and the Pursuit of Indian Blood". I przez trzy kolejne kawałki nie ma się czego czepiać. Jest ogień, jest energia. Są dobre melodie. Pojawiają się nawet Rage'owe klimaty ("Killing Fields"). Nie musi być mocno i walecznie, jak w tytułowym nagraniu, ale zawsze jest soczyście i wyraziście. Niestety, w dalszej części czekają nas całkiem spokojne, kompletnie nijakie piosenki, a raczej hippisowskie przyśpiewki. Rozmyte, emocjonalnie blade, słabe pod względem kompozycji, wtórne na poziomie produkcji. Zamiast zagrzewać do boju, w najlepszym wypadku usypiają, w najgorszym nużą.

Niestety, po zapoznaniu się z "We Will Reign" nasuwa się jeden wniosek. Pomysłów i zacięcia wystarczyło na EP-kę. Reszta płyty sprawia wrażenia nagranej na siłę lub na odwal się. Aż strach pomyśleć, jak wyglądają ich koncerty z tak nierównym materiałem.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: