Aktualności

26-08-2014-21:24:46

Accept - "Blind Rage"

Udostępnij! Tweetnij!

Znowu muszę przypomnieć amerykańskie powiedzenie o tym, że nie należy naprawiać tego, co nie jest zepsute. Accept po raz trzeci z rzędu wciela je w życie i doskonale na tym wychodzi.

Czternasta płyta niemieckiej legendy metalu kroczy tą samą ścieżką, na której wcześniej znalazły się wspaniałe "Blood Of The Nations" i "Stalingrad". Czyli "Blind Rage" również można z czystym sumieniem dopisać do listy świetnych wydawnictw, jakich Accept w swojej pięknej karierze trochę już nagrał. Może lekko podretuszowano kolory na owej ścieżce, może rośnie przy niej trochę więcej dynamicznych kawałków i przede wszystkim bardzo równych poziomem. Ale generalnie patrzymy na krajobraz, który już gdzieś widzieliśmy. I o to właśnie w przypadku Accept chodzi. Chyba nikt rozsądny nie oczekiwał, że grupa nagle zacznie dodawać do wypracowanego lata temu stylu jakieś nietypowe rozwiązania.

Czuć autentyczną radość i pasję bijącą z tych kilkunastu piosenek, trwających blisko godzinę, nienużących nawet przez moment. Nie wyobrażam sobie, aby miała się ona nie udzielić smakującym płytę fanom, którzy (jak i autor) zaczynali przygodę z ciężkim graniem właśnie od takiej muzyki. Tych pięciu facetów, którzy - poza Markiem Tornillo - przekroczyli już 50 lat, nie tylko cieszy klasyczny heavy metal. Oni wciąż mają pomysł na odświeżanie siebie. Niezwykle dynamiczny "Stampede", który ma brata o nazwie "Trail Of Tears", smutny i jednocześnie podniosły "Dark Side Of My Heart", lekko hymnowy "Fall Of The Empire" (te wokalizy w tle delikatnie Robertem Plantem zalatują), wyraźnie nawiązujący do hard rocka "200 Years" czy żegnający nas z "Blind Rage pędzący "Final Journey" z wplecionym słynnym fragmentem z "Peer Gynta" Edwarda Griega, to są heavymetalowe delicje. Bynajmniej nie jedyne na płycie.

Wszystko się na płycie zgadza. Accept daje nam kapitalne riffy, melodyjne solówki, ciekawie zaaranżowane piosenki, z przewagą tych ognistych. Ale temu ostatniemu nie ma się co dziwić. W końcu z okładki straszy nas wściekły byk, zaś w tytule mamy słówko "rage". Od dużego wściekłego zwierza warto trzymać się na dystans. Do "Blind Rage" warto się zbliżyć wielokrotnie.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: